„Przypomina się mi dyskusja z kryzysowego 2008 roku: ówczesny minister finansów twierdził, że za wszelką cenę trzeba utrzymać deficyt poniżej 3 proc. PKB w 2009 i ciąć wydatki (sic!), żeby „utrzymać wiarygodność na rynkach finansowych, podtrzymać wzrost (sic!) i wejść do euro:-)" napisał w czwartek na Twitterze Marcin Piątkowski, ekonomista Banku Światowego.
Dalej pisze, że „w praktyce, w 2009-10 deficyt sektora publicznego skoczył o prawie 8 proc. PKB (zamiast planowanych 3 proc.), co uratowało naszą gospodarkę i stworzyło „zieloną wyspę". Chociaż COVID to nie globalny kryzys finansowy, to może jednak wykorzystamy lekcje z tej historii?" – pyta retorycznie.
Czytaj także: Budżet balansuje na cienkiej linii, wszystkie bufory wyczerpane
Nawiązuje w ten sposób do obecnej sytuacji finansów państwa. Projekt budżetu państwa na 2020 r. zakłada, że wydatki i dochody budżetu centralnego będę zrównoważone, czyli nie będzie deficytu, a deficyt całego sektora finansów publicznych ma wynieść 1,2 proc. Zadłużenie sektora w relacji do PKB ma się zmniejszyć (do 47,4 proc. według metodologii unijnej).
Piątkowski uważa, że „w polskim interesie jest jak najszybsze zwiększenie tegorocznego deficytu sektora publicznego do maksymalnych limitów, zwiększenie inwestycji i podtrzymanie gospodarczej koniunktury i oczekiwań zanim będzie za późno". W obliczu zaś spowolnienie gospodarczego powinniśmy zapomnieć „o ekonomicznie nieuzasadnionym „zrównoważonym" budżecie: nie ma on sensu przy najniższych kosztach finansowania w historii, zacofaniu infrastrukturalnym, deficycie inwestycji w naukę i edukację i palącej potrzebie stymulacji fiskalnej".