– Ze stuprocentową pewnością mogę powiedzieć, że nie będzie podwyżki podatków – powiedział podczas piątkowej konferencji prasowej premier. Tym samym przyznał rację ekonomistom, przedsiębiorcom i ekspertom, którzy na łamach "Rz" w ramach naszej akcji "Nie wyższym podatkom" przekonywali, że taki ruch wcale nie pomoże budżetowi, wręcz przeciwnie, może osłabić wpływy podatkowe i spowolnić wzrost gospodarczy.
Donald Tusk stwierdził, że jednym z powodów wycofania się z zapowiadanych zmian, choćby w podatkach pośrednich, jest fakt, iż wszystkie dane wskazują, że polska gospodarka jest w lepszym stanie, niż sądzono. – Jest realna szansa, że nawet te pesymistyczne prognozy w przypadku Polski się nie zrealizują – uważa premier. – W Polsce udaje nam się lepiej zarządzać kryzysem i unikniemy niebezpiecznego narastania zadłużenia państwa. Rząd prognozuje, że PKB wzrośnie w przyszłym roku o 0,5 proc. Jednak ekonomiści są zdania, że będzie lepiej – niektórzy szacują, iż gospodarka możne rosnąć nawet w tempie około 2 proc.
Trzeba jednak pamiętać, że na decyzję premiera musiał mieć wpływ także brak zgody na wyższe obciążenia dla Polaków ze strony prezydenta i opozycji. Lech Kaczyński podkreślał niejednokrotnie, że nie podpisze żadnej ustawy podnoszącej podatki.
Zdaniem Krzysztofa Rybińskiego, partnera w Ernst & Young i członka sztabu antykryzysowego "Rz", przyszłoroczny budżet będzie bardzo trudny. – Gospodarka może będzie rosła trochę szybciej, niż zakłada rząd, jednak przy niskich płacach dochody z podatków większe z pewnością nie będą – wyjaśnia ekonomista. – Rząd będzie się musiał zgodzić na wyższy deficyt albo przyspieszyć prywatyzację, cudów nie ma. Rybiński dodał, że musimy się liczyć z deficytem całego sektora finansów publicznych na poziomie 6 – 7 proc. PKB i szybkim przyrostem długu. Jeśli nic nie zrobimy, aby go ograniczać, przekroczy on próg ostrożnościowy na poziomie 60 proc. PKB, a wtedy będziemy musieli w 2012 r. zrównoważyć budżet. – To może być bardzo trudne, jeśli nie ograniczymy wydatków sztywnych i nie zapewnimy kasie państwa dodatkowych wpływów – wyjaśnił ekonomista.
Choć jednak podatki pozostaną bez zmian, wpływy z PIT będą w przyszłym roku wyższe. Tusk zapowiedział likwidację ulgi na dzieci dla najbogatszych. – Obecnie jest tak, że im człowiek zamożniejszy, tym ma wyższy odpis w podatku na dzieci – wyjaśnił premier. – W związku z tym będę wspierał wysiłki moich ministrów, a także parlamentarzystów, aby pozostawić, a nawet wzmocnić wsparcie dla najbiedniejszych. Jednak nie może być tak, że im zamożniejsza rodzina, tym ma więcej pieniędzy od państwa na utrzymanie dzieci. W najbliższych miesiącach przerwiemy ten zły stan rzeczy.