Budżet zbyt zależny od cyklu

Duży deficyt może osłabić złotego już w 2010 roku – twierdzą ekonomiści

Publikacja: 18.08.2009 02:29

Budżet zbyt zależny od cyklu

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

OECD ocenia, że w przyszłym roku deficyt sektora finansów publicznych wyniesie, po skorygowaniu go o wpływ stanu koniunktury, 6,2 proc.

Spośród wszystkich krajów OECD Polska będzie miała niższy deficyt od Japonii, USA, Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Wszystkie te kraje zostały jednak wyjątkowo dotknięte przez kryzys, a dodatkowo przeznaczyły ogromne środki na ratowanie gospodarek. Wystarczy wspomnieć pakiety stymulacyjne dla gospodarek USA (800 mld dol.), Japonii (ponad 150 mld dol.) czy utworzenie tzw. bad banku w Irlandii.

[srodtytul]Uzależnienie deficytu[/srodtytul]

– Różnica polega na tym, że te kraje na własne życzenie zwiększyły deficyt – mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. Tymczasem Polsce być może uda się uniknąć recesji, a dodatkowo rząd nie przeznaczył miliardów euro na pobudzenie gospodarki. A deficyt i tak wzrósł. Ekonomiści tłumaczą, że to wynik nadmiernego uzależnienia od koniunktury gospodarczej, czyli tzw. procykliczności budżetu. Czujność rządzących uśpiły ostatnie lata szybkiego wzrostu gospodarczego.

– W kwestii uniezależnienia polskiego budżetu od stanu gospodarki nic się nie zmieniło w ciągu ostatnich lat. A jeżeli nawet jakieś próby były – takie jak zmiana indeksacji emerytur za czasów Jerzego Hausnera – to się z tych rozwiązań wycofywano – mówi Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Zdaniem Jarosława Janeckiego, ekonomisty Societe Generale, szansa na przeprowadzenie zmian była w latach 2006 – 2007. – Tymczasem wtedy jeszcze bardziej obciążono budżet wydatkami sztywnymi, wprowadzając np. becikowe dla wszystkich. W czasie prosperity podjęto decyzję o zmniejszeniu obciążeń podatkowych, ale zapomniano o sprawie wydatkowej – mówi. A to właśnie wydatki sztywne, czyli takie, które są zapisane w ustawach, są zmorą polskiego budżetu.

[srodtytul]Różne kraje, różne historie[/srodtytul]

Z drugiej strony Jarosław Janecki przypomina, że sytuacja każdego kraju jest inna. – Trzeba pamiętać, że nasz deficyt obciąża reforma emerytalna, która przyniesie korzyści w dłuższym terminie – zaznacza. Ale dalsze reformy są niezbędne, szczególnie te dotyczące systemu ubezpieczeń społecznych czy opodatkowania rolników.

– Na to jednak szans nie widać przynajmniej do wyborów prezydenckich – mówi Janusz Jankowiak.

Niezależnie od źródeł powiększonego deficytu może on oznaczać presję na złotego. Choć nowelizacja budżetu na rok 2009 przyjęta została przez inwestorów neutralnie, obawy o państwową kasę nie zniknęły.

– Ważne jest to, czy plany rządowe zostaną przyjęte jako wiarygodne, bo to jest ważna cecha w czasie kryzysu – mówi Michał Karewicz, analityk walutowy Citibanku Handlowego. Na razie ekonomiści przychylnie mówią o konserwatywnych założeniach do przyszłorocznego budżetu. – Ważne jest także to, czy prywatyzacja będzie przebiegać zgodnie z planami rządu – dodaje Karewicz.

– Dopóki dług publiczny nie przekroczy 55 proc. PKB, dopóty wpływ sytuacji fiskalnej na złotego nie powinien być znaczący – ocenia Janecki.

Ale takiego scenariusza w odniesieniu do 2010 roku nie wykluczył ostatnio wiceminister finansów Ludwik Kotecki.

[ramka][srodtytul]Opinie [/srodtytul]

[srodtytul]Bartosz Pawłowski strateg walutowy BNP Paribas[/srodtytul]

Sytuacja budżetu może bardziej niż się powszechnie sądzi wpłynąć w 2010 r. negatywnie na złotego. Szczególnie kiedy porówna się nas z Węgrami, które podjęły trud reform i w przyszłym roku będą wyróżniały się w Europie. Tymczasem w Polsce budżet jest zbyt mocno uzależniony od sytuacji gospodarczej, a warto pamiętać, że byliśmy jednym z nielicznych krajów, który w tym roku obniżył podatki. Jednocześnie rząd posiłkuje się coraz bardziej kreatywnymi metodami, by poprawić wizerunek budżetu – wystarczy wspomnieć obligacje drogowe czy wątpliwości w sprawie księgowania środków unijnych. [i]—not. qk[/i]

[srodtytul]Koon Choow strateg walutowy banku Barclays[/srodtytul]

Złoty nie powinien bardzo ucierpieć z powodu sytuacji budżetu – będzie to nadal dość umiarkowane zagrożenie, także w 2010 r. Spodziewamy się bowiem ożywienia gospodarki, co zwiększy dochody i ułatwi walkę z rosnącym deficytem. Mieliśmy lepsze dane z Niemiec, co sprawia, że Polska może uniknąć wejścia w recesję, a samo ożywienie powinno też zwiększyć napływ kapitału. Wsparciem dla złotego będzie też prywatyzacja; część dochodów z niej będzie przechodziła przez rynek walutowy. Wreszcie wraz z odbiciem gospodarki powrócą nadzieje na szybkie wejście do strefy euro, co też pomoże złotemu. [i]—not. qk[/i][/ramka]

OECD ocenia, że w przyszłym roku deficyt sektora finansów publicznych wyniesie, po skorygowaniu go o wpływ stanu koniunktury, 6,2 proc.

Spośród wszystkich krajów OECD Polska będzie miała niższy deficyt od Japonii, USA, Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Wszystkie te kraje zostały jednak wyjątkowo dotknięte przez kryzys, a dodatkowo przeznaczyły ogromne środki na ratowanie gospodarek. Wystarczy wspomnieć pakiety stymulacyjne dla gospodarek USA (800 mld dol.), Japonii (ponad 150 mld dol.) czy utworzenie tzw. bad banku w Irlandii.

Pozostało 89% artykułu
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie