OECD ocenia, że w przyszłym roku deficyt sektora finansów publicznych wyniesie, po skorygowaniu go o wpływ stanu koniunktury, 6,2 proc.
Spośród wszystkich krajów OECD Polska będzie miała niższy deficyt od Japonii, USA, Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Wszystkie te kraje zostały jednak wyjątkowo dotknięte przez kryzys, a dodatkowo przeznaczyły ogromne środki na ratowanie gospodarek. Wystarczy wspomnieć pakiety stymulacyjne dla gospodarek USA (800 mld dol.), Japonii (ponad 150 mld dol.) czy utworzenie tzw. bad banku w Irlandii.
[srodtytul]Uzależnienie deficytu[/srodtytul]
– Różnica polega na tym, że te kraje na własne życzenie zwiększyły deficyt – mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. Tymczasem Polsce być może uda się uniknąć recesji, a dodatkowo rząd nie przeznaczył miliardów euro na pobudzenie gospodarki. A deficyt i tak wzrósł. Ekonomiści tłumaczą, że to wynik nadmiernego uzależnienia od koniunktury gospodarczej, czyli tzw. procykliczności budżetu. Czujność rządzących uśpiły ostatnie lata szybkiego wzrostu gospodarczego.
– W kwestii uniezależnienia polskiego budżetu od stanu gospodarki nic się nie zmieniło w ciągu ostatnich lat. A jeżeli nawet jakieś próby były – takie jak zmiana indeksacji emerytur za czasów Jerzego Hausnera – to się z tych rozwiązań wycofywano – mówi Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu.