Własność owocująca

Dobra produkcyjne – materialne i niematerialne – jak ziemia czy fabryki, wiedza czy zdolności wymagają troski ze strony ich posiadaczy by przynosiły pożytek jak największej liczbie ludzi

Publikacja: 10.12.2009 00:52

Zbigniew Stawrowski - dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera

Zbigniew Stawrowski - dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Prawie trzy pokolenia Polaków żyjących w latach 1945 – 1989 było poddawanych swoistemu praniu mózgów, polegającym na konsekwentnym oduczaniu od własności. Proces ten miał różne nasilenie, począwszy od konfiskat prowadzonych przez okupantów niemieckiego i radzieckiego poprzez nacjonalizację łamiącą zasady praworządności, szalone podatkowe domiary i przymusową kolektywizację.

Społeczeństwo na różne sposoby broniło się przed tymi działaniami – często zawłaszczając, kiedy to możliwe własność państwową, wychodząc z założenia, że dopiero w prywatnych rękach może ona komuś konkretnemu służyć. Zmiany ustrojowe 1989 roku stworzyły polityczne ramy do odbudowy społecznego znaczenia własności, pokazując jak wielkie zadania w tym zakresie stoją przed państwem.

Własność jest prawem kardynalnym, spoiwem każdej wspólnoty, ma znaczenie fundamentalne. Tymczasem z jednej strony Polacy pragną własności, a z drugiej patrzą podejrzliwie na wszelkie formy prywatyzacji, dopatrując się w nich niesprawiedliwego bogacenia się. Dodatkowo, wielu z naszych rodaków jest przekonanych, że gospodarka rynkowa stoi w sprzeczności z ideałami chrześcijańskiej sprawiedliwości społecznej. Ta sytuacja stwarza olbrzymie wyzwanie dla wszystkich zajmujących się w Polsce edukacją społeczną i ekonomiczną. Bez własności nie ma cywilizacji. Własność ma być nie tylko pomnażana, ale ma również przynosić owoce w wymiarze społecznym.

O roli własności wypowiedzieli się Zbigniew Stawrowski – filozof polityki i Andrzej Sadowski – ekonomista liberał.

[b][srodtytul]Zbigniew Stawrowski, dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera[/srodtytul][/b]

Stosunek chrześcijaństwa do własności naznaczony jest dwoma elementami, które pozostają ze sobą

w pewnym konflikcie. Z jednej strony własność prywatna jest czymś nienaruszalnym, z drugiej ma ona charakter służebny.

[srodtytul]Nie kradnij[/srodtytul]

Ten pierwszy element pojawia się nie tylko w chrześcijaństwie, ale występuje we wszystkich cywilizacjach, wyraża się on w prostej zasadzie „nie kradnij”. Znajdziemy ją w kodeksie Hammurabiego czy prawie mojżeszowym. Poszanowanie prawa własności jest warunkiem koniecznym funkcjonowania każdej wspólnoty, to filar istnienia każdej społeczności, niezależnie od tego, skąd się ona wywodzi i dokąd zmierza. Chrześcijaństwo niesie w sobie ten nakaz „nie kradnij”, czyli nie naruszaj własności drugiej osoby, ale jednocześnie zawiera w sobie element wspólnotowy, który każe patrzeć na własność nie jako na cel sam w sobie, lecz jako środek do celu, którym jest służba drugiemu.

W Dziejach Apostolskich (4,32-37), znajduje się fragment mówiący o sposobie życia pierwszej gminy chrześcijańskiej. Jej członkowie sprzedawali posiadane przez siebie dobra, a uzyskane pieniądze oddawali wspólnocie, w której „każdemu rozdzielano według potrzeby”. Bardzo często ten tekst jest mylnie interpretowany jako pochwała systemu własności wspólnej, wręcz systemu komunistycznego. Nic bardziej mylnego. W tekście bardzo wyraźnie potwierdza się, że ludzie „posiadali”, ale tego co posiadali nie nazywali swoim, nie traktowali jako swoje. Traktowanie własności jako czegoś nie „swojego”, nie stanowi odrzucenia zasady poszanowania własności prywatnej, ale oznacza dobrowolną zgodę na używanie jej ku pożytkowi wspólnemu. Potwierdza to opowieść o Ananiaszu i Safirze (5, 1-6), którzy zataili przed wspólnotą część zapłaty otrzymanej za sprzedany majątek. Po ujawnieniu tego faktu przez apostoła Piotra, Ananiasz, a wkrótce potem i jego żona Safira, padają martwi. Naganny okazuje się nie sam fakt zatrzymania części zapłaty, ale próba kłamstwa. Słowa Piotra brzmią jednoznacznie. Zasada prywatnej własności obowiązuje. Ananiasz mógł dowolnie rozporządzać wszystkim, co należało do niego zarówno przed, jak i po sprzedaży. Mógł to zachować dla siebie, mógł też w geście dobrej woli ofiarować wspólnocie, ale – jak powiedziałem – nie wolno mu było kłamać i zatajać.

Także w Ewangeliach odnajdujemy fragmenty, które bezpośrednio łączą się z kwestią własności, stosunku do niej i jej używania. Przede wszystkim to, że mamy służyć Bogu, a nie mamonie! Przeciwnie, to pieniądz – mamona, powinien nam służyć. Jest napisane nawet, że powinniśmy umieć niegodziwą mamoną zdobywać sobie przyjaciół! I znów chodzi wciąż o to samo: pieniądz czy też własność nie są celem samym w sobie. Posiadamy je po to, by robić z nich dobry użytek, nie po to byśmy zajmowali się wyłącznie ich powiększaniem, lecz używali ich jako środka, aby roztropnie służyć i pomagać innym.

Ale również starania o powiększanie majątku nie muszą być czymś negatywnym. Przecież, aby móc obdarzać innych, trzeba najpierw samemu posiadać. Opowieść o pomnażaniu talentów jest tutaj równie istotna: to co mamy na własność, jest po to, aby przynosić coraz obfitsze owoce. Zakopywanie talentów czy wręcz marnotrawstwo tego, co się posiada, zasługuje na jednoznaczną naganę.

Oczywiście, nie jest w praktyce łatwo wyznaczyć granicę, gdzie słuszna troska o pomnażanie talentów przemienia się w służbę niegodziwej mamonie. Świadectwem tej trudności był np. zmieniający się w dziejach stosunek moralistów chrześcijańskich do kwestii godziwego zysku i lichwy.

Ostatnio bardzo ważną wypowiedzią w kwestii własności jest najnowsza encyklika Benedykta XVI „Caritas in Veritate”, traktująca w dużej swej części o własności i przedsiębiorczości. Papież pisze o tym, że aby zrozumieć mechanizm działania współczesnego świata, nie wystarczy przywoływanie logiki zysku, którym kieruje się gospodarka wolnorynkowa, ani logiki celów i zasad związanych z funkcjami państwa, potrzebne jest również uwzględnienie obecności coraz liczniejszego „trzeciego sektora” – organizacji oraz przedsięwzięć, uwzględniających zasady ekonomii i regulacji państwowych kierujących się logiką służebności, a także stawiające za cele nie zysk, lecz konkretne działania na rzecz innych obywateli. Benedykt XVI pokazuje, jak ważna jest to dziedzina działalności, jak dzięki działaniom non profit, rozwija się istotny element tkanki społecznej nadający naszemu światu naprawdę ludzkie oblicze.

[srodtytul][b]Andrzej Sadowski – wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha [/b][/srodtytul]

Nie istnieje zasadnicza sprzeczność pomiędzy myślą chrześcijańską i liberalną w kwestii własności. Myśl liberalna wyrosła na chrześcijaństwie i bez jego systemu wartości nie udałoby się stworzyć efektywnego systemu, co znakomicie przedstawił Michael Novak w „Duchu demokratycznego kapitalizmu”. John Locke, jeden z prekursorów myśli liberalnej, twierdził, że muszą współistnieć trzy wartości kardynalne: życie, wolność, własność. Własność to element natury ludzkiej, to podstawa funkcjonowania każdego ustroju społecznego. Nie udało się jej wyeliminować nawet w komunizmie, godząc się na ograniczone jej istnienie. Z podobnego powodu niepowodzeniem zakończyły się wszelkie próby tworzenia falansterów, opartych na zasadzie tzw. własności zbiorowej, a w rzeczywistości jej braku. Własność to podstawa wszelkiej cywilizacji. Zauważył to dziewiętnastowieczny francuski historyk i polityk Adolphe Thiers, że bez własności ruchomej nie byłoby społeczeństwa, a bez własności nieruchomej cywilizacji.

[srodtytul]Edukacja społeczna[/srodtytul]

Póki rząd i jego instytucje nie będą chronić prawa własności, nie będzie

w Polsce takiego poziomu bogactwa jak w krajach, gdzie to ma miejsce. Bez restytucji własności odebranej naszym obywatelom, co jest fałszywie nazywane reprywatyzacją, nie uda się stworzyć normalnie funkcjonującego społeczeństwa i gospodarki. Rząd uchyla się od wprowadzenia standardów cywilizacyjnych, bez których ciągle będziemy funkcjonować w przestrzeni postsowieckiej. Wolność bez własności będzie mocno ułomna, a demokracja osłabiona i niepełna.

W takim systemie własność nie jest wartością kardynalną, tym bardziej że systemowo jest dyskryminowana. Obrońcy prawa własności są traktowani jak najgorsi przestępcy. Gehenna kobiety przed wymiarem sprawiedliwości, która użyła ze skutkiem śmiertelnym broni przeciwko złodziejowi, jest jednym z wielu przykładów. Instytucje publiczne dawały ich wystarczająco dużo, aby zademonstrować obywatelom, że prawo własności w Polsce jest w dużej mierze czysto formalne. Skutkiem takiego podejścia i niepisanej doktryny wymiaru sprawiedliwości jest powszechna praktyka niezgodnych z obowiązującym prawem strajków narażających właścicieli czasami na olbrzymie straty czy wręcz bankructwa bez specjalnych konsekwencji dla organizatorów.

[srodtytul]Szkoła bez nauki o własności[/srodtytul]

Szkoła nie jest w stanie w pełni przekazać właściwych wartości w tym edukacji do własności i odpowiedzialności za nią. Trudno prowadzić takie zajęcia w budynkach szkolnych często wyglądających jak porzucone i zdewastowane mienie. Ośmieleni takim widokiem szkoły uczniowie oddają się większemu lub mniejszemu wandalizmowi, nie dbając o własność. Jest to też skutek tego, że w programach nauczania brakuje elementów zarówno nauki o własności, jak i praktycznego pokazania jej niezwykłej społecznej roli. Do tego należy dodać dość mało skuteczne nauczanie przedsiębiorczości. Powoduje to słabe przygotowanie naszej młodzieży do rozwiązywania praktycznych zadań, do radzenia sobie w życiu. Zamiast uczenia myślenia i kształtowania aktywnej życiowo postawy, szkoły egzekwują nauczanie pamięciowe. Dopóki rodzice nie będą decydować o wyborze dyrektora i obsadzie nauczycieli oraz z jakich podręczników i jakich treści mają się uczyć ich dzieci, to nic na lepsze się nie zmieni. Bo tylko rodzice, są naturalnie zainteresowani w dobrej edukacji dzieci.

[ramka]Cytaty z encykliki Benedykta XVI „Caritas in Veritate” (29 czerwca 2009)

Ust 36. „…Rynek nie jest i nie powinien się stawać sam z siebie miejscem przemocy silniejszego nad słabym. Społeczeństwo nie powinno się chronić przed rynkiem, tak jakby rozwój tego ostatniego pociągał (…) unicestwienie prawdziwie ludzkich stosunków”.

Ust. 38. „Obok przedsiębiorstwa prywatnego ukierunkowanego na zysk oraz różnego rodzaju przedsiębiorstw publicznych, powinny mieć możliwość zadomowić się i znaleźć wyraz organizacje produkcyjne, które stawiają cele społeczne i wzajemną pomoc”.[/ramka]

Prawie trzy pokolenia Polaków żyjących w latach 1945 – 1989 było poddawanych swoistemu praniu mózgów, polegającym na konsekwentnym oduczaniu od własności. Proces ten miał różne nasilenie, począwszy od konfiskat prowadzonych przez okupantów niemieckiego i radzieckiego poprzez nacjonalizację łamiącą zasady praworządności, szalone podatkowe domiary i przymusową kolektywizację.

Społeczeństwo na różne sposoby broniło się przed tymi działaniami – często zawłaszczając, kiedy to możliwe własność państwową, wychodząc z założenia, że dopiero w prywatnych rękach może ona komuś konkretnemu służyć. Zmiany ustrojowe 1989 roku stworzyły polityczne ramy do odbudowy społecznego znaczenia własności, pokazując jak wielkie zadania w tym zakresie stoją przed państwem.

Pozostało 92% artykułu
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie