Kreml wystawia na sprzedaż m.in. 25 proc. Sowkomflota (największy armator kraju); ponad 27 proc. Transniefti (monopolista w transporcie ropy) i 24,2 proc. Rosniefti (największy koncern naftowy kraju). Też 25 proc. drugiego co do wielkości banku Rosji – VTB. Ta prywatyzacja jest już w toku, propozycje kupna otrzymał m.in. fundusz inwestycyjny w Kuwejcie.
W 2012 r. na rynek trafi 9,3 proc. akcji Sbierbanku. Na liście firm jest też największy producent energii z elektrowni wodnych – koncern Rusgidro (ok. 10 proc. akcji na sprzedaż); 49 proc. akcji banku rolnego Rossielchozbank i cała spółka Szeremietiewo zarządzająca moskiewskim lotniskiem.
[wyimek][srodtytul]0,5 mld dol.[/srodtytul] zarobią na prywatyzacji w Rosji banki inwestycyjne[/wyimek]
Anton Kluczkin, publicysta ekonomiczny Rambler Media Group, zwraca uwagę, że pakiety wystawione na sprzedaż pozwalają Kremlowi zachować kontrolę nad większością firm. – Naiwnością byłoby oczekiwać rzeczywistej prywatyzacji rosyjskiej gospodarki – komentuje Kluczkin.
Na prywatyzacji zarobią też banki inwestycyjne. Rząd zmienił bowiem zasady prywatyzacji, by zapobiec korupcji. Przeprowadzą ją nie, jak dotychczas, komisje złożone z urzędników, ale banki inwestycyjne „z najlepszą reputacją”. Pewniakami są tacy giganci, jak JP Morgan czy UBS, ale też Renaissance Capital – największy bank inwestycyjny Rosji.