Karnowski: potencjalny nabywca będzie znany do końca roku, a cała transakcja zostanie sfinalizowana najpóźniej na początku 2013 roku.
Hlavaty: poczekamy do wiosny, ale jeśli nadal nie będzie się nic działo, poszukamy nowych inwestycji. A jest ich sporo.
Nieoficjalnie wiadomo, że w ostatnich tygodniach Słowacy otrzymali trzy konkurencyjne oferty od ośrodków austriackich. Zniecierpliwieni bezruchem w Polsce zaczęli je rozważać. Mimo to Hlavaty nie ukrywa, że z punktu widzenia jego firmy zakup polskich kolejek i poprawa otaczającej je infrastruktury byłyby najkorzystniejszym rozwiązaniem. Po pierwsze, TMR ma już inwestycje po słowackiej stronie Tatr, a jej celem jest utworzenie tu ośrodka, który byłby w stanie konkurować z alpejskimi kurortami. Po drugie, inwestycja w Polsce daje możliwość utworzenia wspólnej oferty skoncentrowanej na jednym terenie. Po trzecie, zakup PKL daje możliwość nabycia za jednym zamachem aż sześciu kolejek. Bo prócz Kasprowego Wierchu to również wyciągi na Górę Parkową w Krynicy, kolejka na Gubałówkę w Zakopanem, na Palenicę w Szczawnicy, górę żar w Międzybrodziu żywieckim oraz Mosorny Groń w Zawoi. Ale to Kasprowy jest kością niezgody i to on przysparza największych problemów. To tu w sprawę wkrada się też polityka.
Anonimowy przedstawiciel słowac- kiego konsorcjum: decyzja o prywatyzacji PKL jest decyzją polityczną. I to z tego względu jest odwlekana. Dla- czego? Słowacy podejrzewają, że Platforma, która traci ostatnio w sondażach, nie chce draż- nić wyborców w rejonach, w których wybory tradycyjnie wygrywa PiS. Górale nie chcą nawet słyszeć, by Kasprowy i Gubałówka przeszły we władanie firmy z innego kraju. Do tego stopnia, że cztery gminy (Zakopane, Poronin, Bukowi- na i Kościelisko) powołały już spółkę Polskie Koleje Górskie, która chce walczyć ze Słowa- kami o pakiet kontrolny w PKL. Rada Miasta Zakopanego przy- jęła zaś rezolucję, w której wyraża obawy przed wrogim przejęciem kolejek przez obce podmioty.
W Zakopanem z ust do ust przekazywana jest wiadomość, że Słowacy chcą kupić kolejki po to, by doprowadzić je do ruiny i pozbyć się konkurencji. Wszystko to podsycają politycy. Zapowiadają odwołanie do ABW, CBA i NIK o objęcie nadzorem prywatyzacji PKL. – Te instytucje powinny podjąć działania, by zbadać, czy przypadkiem celem prywatyzacji nie jest oddanie majątku za bez- cen! – grzmiał niedawno w Zakopanem Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski. – To nonsens. Jeśli się inwestuje, to nie po to, by coś zamykać – odpowiadają Słowacy. Hlavaty dodaje, że emocje górali go nie odstraszają. – Też jestem góralem i wiem, jak z nimi rozmawiać. Szybko ich przekonam, że na oddaniu PKL w ręce poważne- go inwestora branżowego mogą tylko skorzystać – mówi. Z kolei Karnowski zapewnia, że wyłonienie nabywcy dla PKL to proces całkowicie apolityczny. – Wybór inwestora będzie miał wyłącznie przesłanki społeczno-ekonomiczne – podsumowuje. Oby rzeczywiście przez polityczne kłótnie Polska nie straciła setek milionów, a narciarze – szansy na ośrodki o europejskim standardzie.