Nafta Polska przesunęła wyznaczony początkowo na dzisiaj termin, w którym takie oferty miały wpłynąć. Nie wiadomo, do kiedy podmioty zakwalifikowane do kolejnego etapu prywatyzacji firm z tzw. I grupy chemicznej będą musiały przedstawić swoje oferty.
– W odpowiedzi na wnioski zgłaszane przez potencjalnych inwestorów na bieżąco informujemy ich o kolejnych etapach procesu prywatyzacji – powiedział Krzysztof Mering, rzecznik Nafty Polskiej, która w imieniu MSP sprzedaje te spółki.
O tym, że niektórzy nabywcy potrzebują więcej czasu na złożenie ofert, mówił kilka dni temu Ryszard Kunicki, prezes Ciechu. – Jeden inwestor już poprosił o wydłużenie terminu – powiedział. Dodał, że spodziewać się można podobnego wniosku także od innego potencjalnego kupca. Potencjalni nabywcy potrzebują więcej czasu na zapoznanie się z dokumentami, jakie przygotowały polskie spółki. Nie wszyscy zdążyli też spotkać się z zarządami wystawionych pod młotek zakładów (kolejne spotkania dziś i jutro).
Inwestorzy mogą chcieć wydłużyć termin składania ofert także z innego powodu. Zdaniem analityków spróbują wykorzystać to, że sprzedawane spółki miały w minionym kwartale bardzo słabe wyniki finansowe. Strata netto Azotów Tarnów sięgnęła 28 mln zł, Ciechu – 63 mln zł, a ZAK – ok. 30 mln zł. – Te wyniki z pewnością nie są orężem w ręku sprzedającego – mówi Kamil Kliszcz z DI BRE Banku. Po publikacji na początku tygodnia raportów kwartalnych przez Azoty Tarnów i Ciech rynkowa kapitalizacja tych spółek obniżyła się o 7 – 8 proc. (ZAK nie jest notowany na GPW).
Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa, powiedział wczoraj w TVN CNBC, że mimo słabych wyników prywatyzowanych firm nie zamierza wstrzymywać ani przerywać procesu ich sprzedaży. – Gdybyśmy tak reagowali na wyniki finansowe poszczególnych kwartałów, nie sprywatyzowalibyśmy nic – powiedział. Według analizy spółek chemicznych przyszły rok ma być dla nich lepszy.