Minister finansów przerzuca środki z obsługi zadłużenia krajowego na obsługę długu za granicą, wojewodowie proszą o dodatkowe pieniądze na świadczenia, ministrowie blokują wydatki.
Minister finansów oszacował, że do końca roku może zabraknąć 2 mld zł na pokrycie kosztów obsługi długu, świadczenia rodzinne i z funduszu alimentacyjnego. Pozbierano więc wolne środki w budżecie, wstrzymano wydatki w miejscach, w których można było sobie na to pozwolić i brakująca kwota się znalazła. – Z informacji posiadanych przez ministerstwo wynika, że w województwach nie ma pieniędzy na wypłaty świadczeń rodzinnych, świadczeń z funduszu alimentacyjnego i składek na ubezpieczenie osób bezrobotnych – wyjaśniła Magdalena Kobos, rzecznik Ministerstwa Finansów. – Równocześnie otrzymujemy informacje, że są blokowane inne wydatki.
Niestety, minister liczy się z tym, że brakujące dziś 2 mld zł mogą się okazać niewystarczające. Już w październiku minister finansów postanowił przesunąć 370 mln zł z obsługi zadłużenia krajowego na zagraniczne, wydatki w tej pozycji sięgnęły bowiem 6,15 mld zł i niebezpiecznie zbliżyły się do zaplanowanej na cały rok kwoty 6,18 mld zł.
Resort finansów nie widzi niebezpieczeństwa przekroczenia limitu wydatków w przypadku obsługi długu krajowego, jednak w kasie państwa pozostało na ten cel już tylko 2 mld zł. W listopadzie i grudniu ubiegłego roku na obsługę zadłużenia krajowego wydano 3 mld zł, a wówczas do wykupienia minister miał bony tylko za 3 mld zł, teraz na ten cel będzie musiał jeszcze wydać 7,1 mld zł. Dyskonto od tych papierów trzeba będzie doliczyć do kosztów obsługi długu.
Ekonomiści spodziewają się też, że pieniędzy może zabraknąć niektórym ministrom. Po pierwszych trzech kwartałach roku w przypadku jednej trzeciej resortów wydano już ponad 75 proc. środków przypadających na cały rok, a pod koniec roku z reguły wydatki przyspieszały. Np. w dziale obrona narodowa po wrześniu 2008 roku wydano 9,2 mld zł z 17 mld zł zaplanowanych na cały rok.