Według planu całoroczny deficyt miał wynieść 52,2 mld zł, jednak resort finansów już w sierpniu podał, że może być niższy. Wiceminister finansów Hanna Majszczyk poinformowała PAP, że to na razie wstępne szacunki, jednak nic nie zagraża niższemu wykonaniu w całym 2010 roku.

Zgodnie z harmonogramem deficyt po październiku miał już sięgnąć 51,1 mld zł, co stanowiłoby 97,9 proc. planu. Lepsze wykonanie to efekt wyższych wpływów podatkowych. Po wrześniu do kasy państwa z podatków i dochodów niepodatkowych wpłynęło 181,4 mld zł, podczas gdy resort spodziewał się 179,5 mld zł. O niemal 7 mld zł niższe były też wydatki. Deficyt zaś po trzech kwartałach sięgał 39,5 mld zł.

Ekonomiści podkreślają, że wpływy podatkowe w całym 2010 roku powinny być wyższe od zaplanowanych, bo wzrost PKB będzie znacznie wyższy niż zakładane przez rząd 1,2 proc. Zdaniem niektórych w całym roku gospodarka może się rozwijać nawet w tempie 3,5 proc.

Rzeczywistość jednak nie wygląda tak różowo. Po wrześniu wpływy z VAT i akcyzy wyniosły już wprawdzie 76,2 proc. zaplanowanej kwoty 160,8 mld zł, jednak dochody z PIT i CIT były poniżej oczekiwań. Firmy zdołały odprowadzić 14,3 mld zł, czyli 54,3 proc. planowanego poziomu, a osoby fizyczne niecałe 25 mld zł, czyli 69 proc. planu.

Zdaniem prof. Andrzeja Wernika z Akademii Finansów wpływy z podatku od towarów i usług oraz z akcyzy rzeczywiście mogą nas pozytywnie zaskoczyć. – Będą wyższe, niż zapisano w ustawie budżetowej na 2010 rok, ale nie sądzę, aby były tak wysokie, jak chciałby resort finansów – wyjaśnia. – W projekcie przyszłorocznego budżetu minister wyliczył, że z podatków pośrednich powinien pozyskać 165,1 mld zł, z moich szacunków wynika, że nie będzie to więcej niż 164 – 164,5 mld zł. Profesor podkreśla, że także ostateczny szacunek dotyczący wielkości deficytu może się okazać zbyt optymistyczny. – Deficyt będzie niższy, ale nie sądzę, aby udało się go zmniejszyć aż o 4 mld zł, jak chce tego resort finansów – dodaje Wernik.