Resort zaplanował na czwartek aukcję obligacji, podczas której zamierza sprzedać papiery z puli od 6 do 10 mld zł. Inwestorzy będą mieli do wyboru obligacje dwu- i pięcioletnie oraz obligacje dziesięcioletnie o stałym i zmiennym oprocentowaniu.
To jedna z większych ofert, na jaką chce znaleźć nabywców MF. Rekordowo wysoka pulę, o wartości 12 mld zł, resort sprzedał w październiku ubiegłego roku. Wówczas popyt na polski dług wyniósł ponad 16 mld zł. Jak będzie tym razem?
- Wciąż jest dogodny moment do sprzedawania długu po korzystnych z punktu widzenia emitenta kursach. Zapoczątkowane przez Fed ograniczanie skupu aktywów nie wywołuje jak na razie dodatkowej presji. Jeśli zmiany w polityce monetarnej będą umiarkowane i dobrze komunikowane, odpływ kapitału z rynków wschodzących nie musi być gwałtowny. Tak, czy inaczej, Ministerstwo Finansów zamierza szybko zabezpieczyć finansowanie potrzeb, by ograniczyć ryzyko niższego popytu i gorszych wycen w dalszej część roku, gdyby otoczenie zewnętrzne okazało się jednak mniej sprzyjające – mówi „Rz" Arkadiusz Urbański, ekonomista Banku Pekao.
Ministerstwo Finansów ma ambitne plany. Chce już po styczniu pożyczyć połowę kwoty potrzebnej państwu na cały rok (potrzeby sięgają 132 mld zł). W tym miesiącu resort wyszedł już na rynki zagraniczne. Najpierw sprzedano obligacje o wartości 2 mld euro, potem za 2 mld dolarów amerykańskich. Udała się też pierwsza aukcja w Polsce, na której sprzedano papiery za ponad 6 mld zł.
Dzisiaj MF może pozwolić sobie na tak wysoką ofertę, ponieważ w dniu rozliczenia przetargu do inwestorów wracają środki z wykupu obligacji dwuletnich, łącznie ponad 15 mld zł. Resort spodziewa się więc, że instytucje te środki będą chciały ponownie zainwestować w polskie papiery. - Spodziewam się popytu przekraczającego górny pułap oferty i sprzedaży całej kwoty po cenach zbliżonych do wycen z rynku międzybankowego – mówi Urbański.