Uwaga na punkt przegięcia

Jeśli rząd zacznie sięgać po „należne" budżetowi pieniądze z szarej strefy zbyt agresywnie, zaszkodzi gospodarce. Wydatki publiczne rzadko bywają bardziej efektywne niż te z sektora prywatnego.

Aktualizacja: 17.05.2016 08:22 Publikacja: 16.05.2016 22:00

Uwaga na punkt przegięcia

Foto: Bloomberg

Rząd szykuje się do zamykania luki podatkowej, przez którą – jak podkreśla – dzisiaj mocno cierpią finanse publiczne. Brakuje pieniędzy m.in. na spełnienie obietnic wyborczych, takich jak obniżenie wieku emerytalnego czy nawet program 500+.

Chodzi o kwoty niebagatelne. Jak wyliczył minister finansów Paweł Szałamacha, z podatków VAT, CIT czy akcyzy brakuje nawet 60 mld zł. Z kolei Państwowa Inspekcja Pracy oszacowała, że bez umów pracuje ok. 600 tys. osób, przez co państwo traci ok. 10 mld zł rocznie z podatków i składek. Z opracowań dla Banku Światowego wynika, że cała luka podatkowa może wynosić nawet 170–180 mld zł.

Nikt nie ma wątpliwości, że tę lukę trzeba ograniczać, państwo musi pilnować, by podatnicy wypełniali swoje obowiązki. Byle tylko takie dbanie o budżetowe interesy nie przerodziło się w nadmierny fiskalizm.

– Zbyt wysokie opodatkowanie spowalnia tempo rozwoju gospodarczego – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Stany Zjednoczone, gdzie poziom opodatkowania jest znacznie niższy niż w zachodniej Europie, mają większy potencjał rozwojowy. Zachodnia Europa zaś boryka się z coraz większymi problemami strukturalnymi – dodaje. Dodajmy, że w USA ok. 33 proc. gospodarki „przechodzi" przez publiczne ręce (chodzi o dochody państwa w stosunku do PKB), w 11 krajach starej UE – prawie 47 proc. – Zgodnie z tzw. krzywą Laffera wzrost poziomu opodatkowania do pewnego momentu nie wpływa negatywnie na skalę działalności gospodarczej, więc nie każda „podwyżka" danin jest z gruntu zła i katastrofalna dla gospodarki – analizuje prof. Cezary Wójcik z SGH. – Choć po przekroczeniu pewnego poziomu fiskalizm oczywiście przeszkadza gospodarce – dodaje.

Problem w tym, że trudno stwierdzić, gdzie jest ten punkt przegięcia; nie ma jednej prostej liczby, która byłaby uniwersalna dla wszystkich. – Myślę jednak, że w przypadku Polski taki bezpieczny poziom oscylowałby gdzieś trochę poniżej średniej UE – uważa Jankowiak.

Średnio kraje UE zbierają z różnych danin 45 proc. PKB (dane dla 2015). W Polsce to ok. 39 proc. Gdyby dochody państwa zwiększyły się o 70 mld zł (wymienionych na początku), wskaźnik ten wzrósłby do ok. 43 proc., gdyby zaś o całą lukę, czyli 180 mld zł – wskaźnik fiskalizmu wzrósłby do ok. 49 proc. PKB.

– Odzyskanie z rynku powiedzmy 70 mld zł na pewno wywołałoby turbulencje, wiele firm by zbankrutowało, zniknęłoby wiele miejsc pracy – wylicza Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR. – Jednak w dłuższym okresie wymusiłoby to wzrost wydajności i prawdziwej, a nie wynikającej z unikania danin, konkurencyjności przedsiębiorstw, co by było korzystne dla gospodarki – dodaje.

Ważne jest również, na co rząd zechce przeznaczyć pieniądze z uszczelnienia systemu. Jeśli na pobudzenie konsumpcji czy dezaktywizację zawodową (przez program 500+ czy obniżenie wieku emerytalnego), to nie byłoby to dobrym pomysłem, choć właśnie takie są plany rządu. Zupełnie inaczej zaś oceniane było przeznaczenie ich na obniżenie stawek danin czy pobudzenie inwestycji.

Polska – lepiej niż w Czechach, gorzej niż na Litwie

Najwięcej danin zbierają kraje skandynawskie, choć w ich przypadku – zdaniem ekonomistów – tak duży fiskalizm jest kompensowany przez wysoką jakość usług publicznych. Ogólnie, im wyższy poziom rozwoju gospodarczego, tym państwo pozwala sobie na wyższy poziom opodatkowania.

Rząd szykuje się do zamykania luki podatkowej, przez którą – jak podkreśla – dzisiaj mocno cierpią finanse publiczne. Brakuje pieniędzy m.in. na spełnienie obietnic wyborczych, takich jak obniżenie wieku emerytalnego czy nawet program 500+.

Chodzi o kwoty niebagatelne. Jak wyliczył minister finansów Paweł Szałamacha, z podatków VAT, CIT czy akcyzy brakuje nawet 60 mld zł. Z kolei Państwowa Inspekcja Pracy oszacowała, że bez umów pracuje ok. 600 tys. osób, przez co państwo traci ok. 10 mld zł rocznie z podatków i składek. Z opracowań dla Banku Światowego wynika, że cała luka podatkowa może wynosić nawet 170–180 mld zł.

Pozostało 80% artykułu
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie