W ciągu I półrocza dług Skarbu Państwa zwiększył się o 17 mld zł (do 945,7 mld zł), co było najmniejszym przyrostem od 2008 r. Zupełnie inaczej było w zeszłym roku, gdy rząd PiS pożyczał na potęgę.
Tylko w I półroczu zobowiązania państwa zwiększyły się wtedy o rekordowe 64,4 mld zł, w całym 2016 r. zaś aż o 94 mld zł. Tym samym dług zwiększył się bardziej niż wartość PKB, zbliżając się niebezpiecznie do granicy, po której przekroczeniu trzeba by było natychmiast podnieść podatki i ściąć wydatki budżetowe.
Budżet na razie bez potrzeb
Ekonomiści wyjaśniają, że taka diametralna zmiana trendu wynika z kilku przyczyn. – Przede wszystkim w zeszłym roku konieczne było odbudowywanie tzw. poduszki płynnościowej i emitowano dużo więcej papierów wartościowych niż wynosiły bieżące potrzeby – tłumaczy Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Obecnie płynność jest dużo wyższa. Poza tym, o ile w 2016 r. słabnący złoty zwiększał wartość zadłużenia zagranicznego i podbijał cały dług w relacji do PKB, o tyle w I połowie roku złoty się umacniał – dodaje Bujak.
Ministerstwo Finansów wylicza, że w I półroczu mocniejszy złoty zmniejszył dług o 18,8 mld zł. Rok wcześniej słabsza waluta dodała zaś do długu 12,9 mld zł (a w całym 2016 r. – 14,9 mld zł).
– Równie ważne dla poziomu długu są bieżące potrzeby pożyczkowe budżetu, a te na razie są bardzo niskie – podkreśla też Bujak.