Przedstawiciele branży budowlanej alarmują, że łączna skala przedsięwzięć drogowych i kolejowych wraz z planami sektora energetycznego i samorządów, przewidzianych na nową perspektywę unijną, przekracza zdolności firm pod względem liczby pracowników, niezbędnego sprzętu czy możliwości uzyskania bankowych gwarancji.
Według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) kumulacja prac doprowadzi do bezprecedensowego i niekontrolowanego wzrostu cen materiałów i usług. PZPB ostrzega, że przy braku efektywnej waloryzacji drastycznie pogorszy to wyniki finansowe dużych firm, których rentowność od lat waha się w granicach 0–3 proc.
– Nie dysponujemy jeszcze odpowiednim potencjałem zamawiających do terminowej realizacji w jednym czasie wszystkich inwestycji infrastrukturalnych, które trzeba zaplanować, wybrać wiarygodnego wykonawcę i sprawnie zarządzać realizacją – mówi Damian Kaźmierczak, główny ekonomista PZPB.
Czytaj więcej
W okresie skumulowania robót na polskich budowach może zabraknąć 100–150 tys. pracowników. Brakuje nam także projektantów w nietypowych specjalizacjach.
– Rząd planuje w najbliższych 12 latach tylko w infrastrukturę drogową i kolejową zainwestować ok. 500 mld zł, na które składa się blisko 300 mld z planów budowy dróg, 130 mld na Centralny Port Komunikacyjny (CPK) i ok. 70 mld zł inwestycji PKP Polskich Linii Kolejowych. To oznacza, że tylko w dwóch obszarach infrastruktury chce wydać znacznie więcej i w czasie o połowę krótszym niż przez ostatnie 25 lat – dodaje Piotr Malepszak, ekspert rynku transportowego i były prezes CPK.