Inwestycje zaduszą firmy budowlane

W okresie skumulowania robót na polskich budowach może zabraknąć 100–150 tys. pracowników. Brakuje nam także projektantów w nietypowych specjalizacjach.

Publikacja: 13.10.2021 21:00

Budowa dróg miałaby pochłaniać 23–24 mld zł rocznie.  Ale firmy budowlane nie zdołają ponieść tak du

Budowa dróg miałaby pochłaniać 23–24 mld zł rocznie. Ale firmy budowlane nie zdołają ponieść tak dużych nakładów

Foto: Shutterstock

W najbliższych 12 latach rząd chce zainwestować tylko w infrastrukturę drogową i kolejową blisko 500 mld zł. Jednak krajowa branża budowlana nie dysponuje odpowiednim potencjałem do realizacji takiej skali inwestycji. Zdaniem Piotra Malepszaka, eksperta rynku transportowego i byłego prezesa Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), wymagałoby to przygotowania kadr, sprzętu i zdolności produkcyjnych na wszystkich etapach inwestycji, od prac przedprojektowych po budowlane. – Zamawiający, firmy budowlane, producenci urządzeń i administracja publiczna muszą być gotowi do zwiększonej liczby zadań. A teraz problemem rynku jest nie tylko brak pracowników na budowie, zwłaszcza w inwestycjach kolejowych, ale i potrzeba większej liczby wysoko wykwalifikowanych specjalistów, bo z nimi będzie jeszcze poważniejszy problem – twierdzi Malepszak.

Zabraknie pracowników

Według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) od lat odsetek firm, które uznają brak wykwalifikowanych pracowników za barierę rozwojową, oscyluje na poziomie 30–50 proc. Polskie budowy ratuje co prawda 300–400 tys. pracowników z Ukrainy i Białorusi, ale krajowe firmy zaczynają o nich coraz mocniej rywalizować z budownictwem w Niemczech i Czechach.

Tymczasem skalę wyzwań inwestycyjnych na samych drogach pokazują zapowiedzi nowego rządowego programu budowy dróg krajowych do 2033 r. PZPB wylicza, że realizacja tego programu w terminie oznaczałaby, że roczne nakłady na rozwój dróg nie mogą być niższe niż 23–24 mld zł, podczas gdy w ostatnich latach roczne wydatki Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wahały się w przedziale 10–16 mld zł. – Co więcej, ilekroć nakłady GDDKiA zbliżały się do górnej granicy, to segment drogowy znajdował się na krawędzi załamania, ponieważ jego wydajność jest ograniczona – przypomina Damian Kaźmierczak, główny ekonomista PZPB.

Czytaj więcej

Adam Roguski: Kumulacja nierentownych inwestycji

Teoretycznie można by sięgnąć po firmy zagraniczne. Ale dotychczasowe problemy z budowami dróg prowadzonych przez generalnych wykonawców z Włoch (Salini, Astaldi, Impresa Pizzarotti) czy Hiszpanii (Rubau), którzy nie przywozili ze sobą własnych pracowników i sprzętu, pokazują duże ryzyko takiego rozwiązania. – Zagraniczni wykonawcy potraktowali nas jak rynek słabo rozwinięty, uważając, że w przetargu złożą referencje i doświadczenie, natomiast 90 proc. prac zakontraktują na lokalnym rynku, gdzie polskie firmy za nich wszystko zrobią – mówi Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej. Nic dziwnego, że teraz ich notowania wśród przedstawicieli polskiej branży budowlanej są bardzo złe. – Ewentualne dopuszczenie do naszego rynku firm zagranicznych, zupełnie nieprzygotowanych do realizacji inwestycji w Polsce, zakończy się niepowodzeniem, m.in. z powodu ograniczonego zasobu polskich podwykonawców, na których opierają się wykonawcy z zagranicy – uważa Kaźmierczak.

Problemem w realizacji inwestycji będą zmiany w przepisach zwiększające możliwości zaskarżania decyzji środowiskowych.

Będzie więcej protestów

– Jeśli nie usprawnimy procedur i nie zaczniemy odpowiednio wcześniej prowadzić dialogu z grupami społecznymi, to harmonogramy będą się wydłużać w nieskończoność. Przykładowo, jeśli w przypadku projektów kolejowych do tej pory zaskarżanych było 20 proc. decyzji, to teraz proporcje mogą się odwrócić i zaskarżane będzie 80 proc. – stwierdza Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR i szef Railway Business Forum. Dużego wzrostu zaskarżeń i w konsekwencji wyhamowania inwestycji należy się obawiać także w przypadku dróg, które często powstają po nowym śladzie, co wiąże się z wywłaszczeniami i wyburzeniami.

Dużej skali realizowanych w tym samym czasie inwestycji nie przerobią także projektanci. W ubiegłym tygodniu CPK poinformował o przetargu na wybór grupy wykonawców, którym spółka przez osiem lat będzie zlecać projekty w uproszczonym trybie. To obecnie największa w Europie umowa ramowa na prace projektowe, której wartość szacuje się na ponad 7 mld zł netto. CPK pokreślił, że liczy na zainteresowanie biur projektowych z Polski i z zagranicy.

Ale potencjalna obecność tych ostatnich – ze względu na przykłady z budów – budzi wśród polskich projektantów duże obawy. – Jest bardzo prawdopodobne, że jeśli takie firmy wystartują w przetargu, to ich specjaliści pojawią się w Polsce tylko na papierze. A w rzeczywistości będą za nich pracować Polacy – mówi Renata Mordak, członek zarządu i dyrektor pionu transportu w Multiconsult Polska.

W najbliższych 12 latach rząd chce zainwestować tylko w infrastrukturę drogową i kolejową blisko 500 mld zł. Jednak krajowa branża budowlana nie dysponuje odpowiednim potencjałem do realizacji takiej skali inwestycji. Zdaniem Piotra Malepszaka, eksperta rynku transportowego i byłego prezesa Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), wymagałoby to przygotowania kadr, sprzętu i zdolności produkcyjnych na wszystkich etapach inwestycji, od prac przedprojektowych po budowlane. – Zamawiający, firmy budowlane, producenci urządzeń i administracja publiczna muszą być gotowi do zwiększonej liczby zadań. A teraz problemem rynku jest nie tylko brak pracowników na budowie, zwłaszcza w inwestycjach kolejowych, ale i potrzeba większej liczby wysoko wykwalifikowanych specjalistów, bo z nimi będzie jeszcze poważniejszy problem – twierdzi Malepszak.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Budownictwo
Spadają ceny materiałów budowlanych. Co potaniało najbardziej?
Budownictwo
Ceny nowych mieszkań dalej w górę w największych aglomeracjach
Budownictwo
Niemcy mają problem. Wysokie stopy uderzyły w domy i mieszkania
Budownictwo
Ceny mieszkań. Czy to koniec histerii? Program „Na start” uspokoi rynek?
Budownictwo
„Bezpieczny kredyt 2 proc.” rozsiał się po całym kraju. Gdzie najbardziej?