28 letni, niepokonany Joshua (21-0, 20 KO) bez problemów zapełnia stadiony. Przed rokiem Wembley, gdy walczył z Władimirem Kliczką, później niewiele mniejszy obiekt w Cardiff, gdzie pokonał Carlosa Takama, a w tym roku Josepha Parkera.
W starciu z 39-letnim Powietkinem (34-1, 24 KO) Anglik będzie faworytem, ale Rosjanin też był mistrzem olimpijskim. Złoty medal zdobył w 2004 roku w Atenach (Joshua w Londynie 2012), był też mistrzem świata i Europy amatorów, a wcześniej dobrym, utytułowanym kickbokserem.
Na zawodowym ringu Powietkin przegrał tylko z młodszym Kliczką, w Moskwie pięć lat temu. Z 34 wygranych pojedynków 24 rozstrzygnął przed czasem, dwukrotnie zdobywał mistrzowskie pasy. Jest ponad dekadę starszy od dwumetrowego Joshuy i sporo niższy, ale bije równie mocno i potrafi przyjąć cios. Ciągnie się za nim również dopingowy smrodek (meldonium), ale sprawa była na tyle zagmatwana, że Rosjanin aż tak wiele na tych perypetiach nie stracił, choć uciekła mu walka z Deontayem Wilderem i kilka milionów dolarów.
Walka z Joshuą to chyba już ostatnia wielka szansa w karierze Powietkina. Gdyby pokonał faworyta w jego domu, sprawiłby ogromną sensację. Jeśli przegra po dobrej walce, być może dostanie jeszcze ciekawe propozycje, jeśli tylko zgodzi się walczyć za mniejsze sumy niż te, które otrzyma za najbliższy pojedynek. Ale jeśli Joshua zmiecie go z ringu, czego nie można wykluczyć, to stanie przed dylematem, czy jest sens jeszcze ryzykować i narażać zdrowie na szwank.
Joshua wygrywa walkę za walką, ma trzy mistrzowskie pasy (WBA, IBF, WBO) i przed sobą wielką przyszłość. Wszyscy mówią o jego starciu z Deontayem Wilderem, które się odwleka, ale do gry wrócił również Tyson Fury, który jako pierwszy zmierzy się z Amerykaninem z Alabamy.