Ubiegły rok był wyjątkowo udany pod względem napływu polskich inwestycji do naszych zachodnich sąsiadów. Sięgnęły one 150 mln euro, to blisko jedna trzecia wszystkich inwestycji zrealizowanych dotąd przez rodzime firmy w Niemczech – wynika z danych wydziału promocji, handlu i inwestycji Ambasady Polskiej w Berlinie.
Największą ubiegłoroczną inwestycją było przejęcie przez grupę chemiczną Ciech producenta sody Sodawerk Stassfurt. Transakcja była warta 75 mln euro. – Braliśmy pod uwagę inne spółki, ale Ciech był największy. Daje to moim pracownikom pewność, że będą pracować dla firmy, która jest liderem – mówi Jochen Ohm, prezes SWS, który zachowa stanowisko do końca 2009 r. Dzięki przejęciu polska spółka będzie mogła obniżyć koszty logistyki i sprzedaży m.in. na rynku niemieckim, czeskim i duńskim.
Przybywa jednak polskich firm, które przejmują niemieckich konkurentów przede wszystkim dla ich marki. Nasi zachodni sąsiedzi chętniej bowiem kupują produkty „made in Germany”, o czym przekonał się Orlen. Płocki koncern pięć lat temu kupił za 140 mln euro sieć 494 stacji benzynowych Aral i BP. Od 2003 r. stacje w segmencie premium działały pod marką Orlen, a tanie – Star. – Zdecydowanie lepszym pomysłem okazało się postawienie na markę Star – przyznaje Dawid Piekarz, rzecznik Orlenu. Dlatego do końca roku wszystkie należące do Orlenu stacje w Niemczech, których jest dziś ponad 550, będą oznaczone tym logo.
– Dla polskich firm problemem cały czas pozostaje nie najlepsza reputacja. Kupno lokalnej marki może rozwiązać ten problem – uważa Artur Bunk, właściciel kancelarii prawniczej Bunk-Alliance, która pomaga polskim przedsiębiorcom zaczynać i rozwijać działalność w Niemczech.
Oznacza to, że polskich inwestycji na Zachodzie będzie przybywać, gdyż wymiana handlowa między Polską a Niemcami rośnie. W 2007 r. po raz pierwszy przekroczyła 50 mld euro i wyniosła 54,5 mld euro. Nasz eksport wzrósł o ok. 10 proc.