Susza i brak rąk do pracy spowodowały, że zbiory tryskawek są o 10 proc. mniejsze, niż przewidywano. Z szacunków Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wynika, że produkcja truskawek wyniesie 180 tys. ton, choć spodziewano się 200 tys. ton.
– Części owoców nie opłacało się zbierać, bo zniszczyła je susza, dlatego zostawiliśmy na polach 20 proc. truskawek – tłumaczy Kazimierz Pochodyła, szef grupy producentów Malsad z Krośnic.
Susza dotychczas nie objęła głównych rejonów produkcji sadowniczej. Ale plantacje, które nie mają systemów nawadniania, i tak dadzą gorsze zbiory, co przełoży się na wysokie ceny. – Wystarczy spojrzeć na ceny czereśni – kosztują ok. 10 zł, bo trzeba je sortować, oddzielając małe, zniszczone przez suszę owoce – mówi Maciej Knera, specjalista z Warszawskiego Rolno- Spożywczego Rynku Hurtowego Bronisze.
Zdaniem Jana Świetlika z IERiGŻ nie ma jeszcze powodów do przewidywania wysokich strat w sadach. Niezależnie od pogody ceny owoców – szczególnie jabłek – będą niższe niż w poprzednim roku, kiedy przymrozki zniszczyły zbiory i wywindowały ceny. Ale jeśli susza przeciągnie się do sierpnia i obejmie główne obszary sadownicze położone w południowej części Mazowsza, woj. lubelskim i rejonie sandomierskim, to ceny znowu mogą pójść w górę. – Przy niższych zbiorach czarnych porzeczek i wiśni producenci w Polsce uzyskają wyższe opłacalne ceny. Za ten wzrost zapłacą konsumenci w całej Unii Europejskiej, bo 70 – 80 proc. zbiorów tych owoców eksportujemy – dodaje Jan Świetlik.
Firmy przetwórcze nie podzielają jego optymizmu. Już w zeszłym roku znacznie podwyższyły ceny skupu owoców i w tym roku chciałyby sobie to wynagrodzić. – Kupiony po wysokiej cenie surowiec jest trudno sprzedać na eksport. Zagraniczni odbiorcy poszukają innych dostawców – uważa Władysław Mazur z Krajowej Rady Przetwórstwa i Zamrażalnictwa Owoców i Warzyw. Z powodu wzrostu cen Niemcy kupili w ubiegłym roku o 21 proc. mniej mrożonych owoców.