[b]Rz: Branża hotelarska przeżywa kryzys. Światowe sieci zezwalają swoim hotelom na obniżenie standardu i utratę gwiazdki, żeby obniżyć ceny. Hotele w Polsce oferują ceny promocyjne. Czy pan, wieloletni klient hoteli, dostrzega różnicę poziomu między polską ofertą hotelarską a zagraniczną?[/b]
Michał Listkiewicz: Są różnice i to moim zdaniem na korzyść Polski. Na Ukrainie i Białorusi często się zdarza, że cztery gwiazdki tak naprawdę oznaczają trzy, a w Polsce zawsze wiadomo, czego się spodziewać. Na Zachodzie można odczuć, że grzeczność obsługi jest wymuszona. Odczułem to w Wielkiej Brytanii, gdzie miałem wrażenie, że gość jest tylko dodatkiem do tego interesu, a nie kimś naprawdę oczekiwanym. U nas jest gościnnie. To wynika z naszej kultury. Przenosimy takie obyczaje z domu do pracy.
[b]We wszystkim jesteśmy lepsi?[/b]
Nie podoba mi się w polskich hotelach wprowadzanie na siłę kuchni międzynarodowej zamiast skupienia się na naszych narodowych, tradycyjnych potrawach. Nie wiem, dlaczego serwuje się krewetki albo małże, skoro od razu wiadomo, że będą gorszej jakości niż na przykład we Francji. No ale u nas nie trzeba meldować w recepcji, że się wychodzi z hotelu. W Nigerii nie można było wyjść bez przydzielonego mundurowego, który podążał za gościem krok w krok.
[b]Na co zwraca pan uwagę, wybierając hotel? Tylko liczba gwiazdek jest ważna?[/b]