Reklama
Rozwiń

Małpy zdemolowały mi pokój w hotelu

Michał Listkiewicz, były prezes PZPN

Publikacja: 09.09.2009 02:59

Małpy zdemolowały mi pokój w hotelu

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Łokaj Krzysztof Łokaj

[b]Rz: Branża hotelarska przeżywa kryzys. Światowe sieci zezwalają swoim hotelom na obniżenie standardu i utratę gwiazdki, żeby obniżyć ceny. Hotele w Polsce oferują ceny promocyjne. Czy pan, wieloletni klient hoteli, dostrzega różnicę poziomu między polską ofertą hotelarską a zagraniczną?[/b]

Michał Listkiewicz: Są różnice i to moim zdaniem na korzyść Polski. Na Ukrainie i Białorusi często się zdarza, że cztery gwiazdki tak naprawdę oznaczają trzy, a w Polsce zawsze wiadomo, czego się spodziewać. Na Zachodzie można odczuć, że grzeczność obsługi jest wymuszona. Odczułem to w Wielkiej Brytanii, gdzie miałem wrażenie, że gość jest tylko dodatkiem do tego interesu, a nie kimś naprawdę oczekiwanym. U nas jest gościnnie. To wynika z naszej kultury. Przenosimy takie obyczaje z domu do pracy.

[b]We wszystkim jesteśmy lepsi?[/b]

Nie podoba mi się w polskich hotelach wprowadzanie na siłę kuchni międzynarodowej zamiast skupienia się na naszych narodowych, tradycyjnych potrawach. Nie wiem, dlaczego serwuje się krewetki albo małże, skoro od razu wiadomo, że będą gorszej jakości niż na przykład we Francji. No ale u nas nie trzeba meldować w recepcji, że się wychodzi z hotelu. W Nigerii nie można było wyjść bez przydzielonego mundurowego, który podążał za gościem krok w krok.

[b]Na co zwraca pan uwagę, wybierając hotel? Tylko liczba gwiazdek jest ważna?[/b]

Bardzo ważny jest fitness. W Hiszpanii jest hotel z zachwycającym widokiem na ocean prosto z sauny. Bo pobyt w hotelu to także chwile odpoczynku, kiedy warto zadbać o swoją kondycję. Kiedyś mieliśmy w Polsce gościa z FIFA. Zameldowaliśmy go we wspaniałym – według nas – hotelu. Gość zażądał fitness i na informację, że niestety ten hotel tego nie posiada, kazał się natychmiast przenieść. Ważna jest też lokalizacja. W czasie 15-minutowego spaceru powinna być możliwość dotarcia do miejsc wartych odwiedzenia. Należy uważać na hotele wielkich sieci, bo w Europie mają wszystko na połysk, a w miejscach, gdzie jest mniejsza konkurencja, potrafią nas zaskoczyć cieknącym kranem i zaniedbaniami.

[b]Jakieś miejsca szczególnie zapadły panu w pamięć?[/b]

Najbardziej nie podobały mi się hotele w Manchesterze w dzielnicach przemysłowych. Widok z okna naprawdę zniechęcał. W Tel Awiwie, gdzie właśnie jestem, większość hoteli jest niedaleko od morza i mają wspaniałe widoki z okien. W Dniepropietrowsku na Ukrainie jest hotel, w którym w holu wisi ogromny portret Lenina. Gdziekolwiek by się stanęło, wydaje się, jakby Włodzimierz Iljicz na nas patrzył. Na wyspie Phuket w Tajlandii zaś wisiała informacja, żeby uważać na małpy i zamykać okna. Nie zrobiliśmy tego, lekceważąc zagrożenie. I w nocy małpy zdemolowały pokój.

[b]Rz: Branża hotelarska przeżywa kryzys. Światowe sieci zezwalają swoim hotelom na obniżenie standardu i utratę gwiazdki, żeby obniżyć ceny. Hotele w Polsce oferują ceny promocyjne. Czy pan, wieloletni klient hoteli, dostrzega różnicę poziomu między polską ofertą hotelarską a zagraniczną?[/b]

Michał Listkiewicz: Są różnice i to moim zdaniem na korzyść Polski. Na Ukrainie i Białorusi często się zdarza, że cztery gwiazdki tak naprawdę oznaczają trzy, a w Polsce zawsze wiadomo, czego się spodziewać. Na Zachodzie można odczuć, że grzeczność obsługi jest wymuszona. Odczułem to w Wielkiej Brytanii, gdzie miałem wrażenie, że gość jest tylko dodatkiem do tego interesu, a nie kimś naprawdę oczekiwanym. U nas jest gościnnie. To wynika z naszej kultury. Przenosimy takie obyczaje z domu do pracy.

Biznes
Trump wysyła listy i grozi BRICS, polskie firmy liderami AI, paraliż w Rosji
Biznes
Benefit Systems na rynku wellbeing: przepis na skalowalny sukces
Biznes
Spotify zirytował turecki rząd. Playlisty obrażają żonę Erdogana
Biznes
Napięcia UE–Chiny. Rozmowa Trumpa i Zełenskiego i szczyt BRICS w Rio
Biznes
Rosyjski bogacz traci majątek. Sfinansuje wojnę Putina