To ma być prawdziwy hit targowy podczas wrześniowej wystawy uzbrojenia i sprzętu wojskowego w Kielcach.
Bumar ma nadzieję, że nowoczesny wóz wsparcia ogniowego, budowany zgodnie z najnowszymi trendami w NATO, uwzględniającymi doświadczenia z Iraku i Afganistanu, pozwoli obronnemu holdingowi znów opancerzać armię. Da też szansę na rozkręcenie produkcji w restrukturyzowanych czołgowych Zakładach Mechanicznych w Łabędach.
Tylko nasze wojsko potrzebuje 500 – 800 uniwersalnych, bezpiecznych, solidnie opancerzonych pojazdów bojowych na gąsienicach, aby nimi zastąpić eksploatowane wciąż, przestarzałe BWP – sztandarowe transportery Układu Warszawskiego, zaprojektowane jeszcze w latach 60. To wydatek kilku miliardów złotych.
– Od 2008 r. tworzyliśmy pojazd o uniwersalnym przeznaczeniu. Lekki czołg to tylko jedna z wersji, jaką można zbudować na naszej gąsienicowej platformie – mówi Bogdan Szukalski, dyrektor ds. produkcji i handlu w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Urządzeń Mechanicznych (OBRUM) w Gliwicach.
– Powstaje platforma bojowa, którą można łatwo przekształcić w uzbrojony transporter opancerzony, wóz dowodzenia, pojazd zwiadowczy, inżynieryjny, nosiciel systemów przeciwlotniczych albo niszczyciel czołgów – entuzjazmuje się Wojciech Łuczak, ekspert militarny i wiceszef wydawnictwa Raport WTO. Bardziej sceptyczny jest Andrzej Kiński, szef Nowej Techniki Wojskowej. – Rzeczywiście potrzebujemy następcy BWP, ale trudno stworzyć doskonałą konstrukcję w tak ekspresowym tempie i ze skąpymi funduszami (ok. 20 mln zł).