Koniec wysokich obciążeń

To, co się będzie działo w przyszłym roku, zależy od wyników wyborów — twierdzi Andrzej Bratkowski, członek Rady Polityki Pieniężnej

Publikacja: 31.01.2011 02:13

Koniec wysokich obciążeń

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

[b]Rz: Zadowala pana wzrost gospodarczy 3,8 proc. PKB za zeszły rok?[/b]

[b]Andrzej Bratkowski:[/b] Nie jest to rewelacyjny wynik, ale nie jest zły.

[b]IIe w tym statystyki, a ile prawdziwego rozwoju?[/b]

[wyimek]Jeśli wzrośnie PKB, nawet gdy stopa zastąpienia będzie niższa, świadczenia będą wyższe[/wyimek]

Dużo jest statystyki. Spory jest komponent związany z zapasami, one niekoniecznie musiały w 2010 roku rosnąć. Wystarczy, że w 2009 spadły, a potem były stabilne, są traktowane jako komponent wzrostu. Gospodarka mocno przyhamowała dwa lata temu, w 2010 nie ruszyła gwałtownie. To bardziej było „kolebanie się” na niskim poziomie: inwestycje były na minusie, a konsumpcja ledwo ledwo. Dlatego m.in. trudna sytuacja budżetu, bo ani eksport netto, ani wzrost zapasów, nie są dobrymi źródłami wzrostu dochodów podatkowych. Mieliśmy dwa lata stagnacji. Gdyby nie zmiany kursowe, byłoby jeszcze słabiej.

[b]Jaki będzie ten rok?[/b]

Wzrost PKB utrzyma się tylko wtedy, gdy zmieni się jego struktura. Musi być napędzany konsumpcją i inwestycjami.

[b]Czy poziom stóp procentowych jest uzasadniony, jeśli weźmiemy pod uwagę tempo wzrostu gospodarczego?[/b]

Wszystko zależy od tego, jakie będzie tempo ożywienia gospodarki i jak będzie się zachowywał kurs złotego. Przy kursie w granicach 3,5 zł za euro gospodarka dobrze sobie radzi. Istnieje oczywiście ryzyko związane z sytuacją za granicą i z tym, co rząd będzie robił z finansami publicznymi.

[b]Jaki będzie w tym roku najwyższy poziom inflacji?[/b]

Około 3,5 proc. Czynniki popytowe są w miarę bliskie neutralności z punktu widzenia presji inflacyjnej. Jeżeli uda się nam zręcznie podnosić stopy, to uda się je na tym wyższym poziomie utrzymać. Może dzięki temu gdzieś w trzecim – czwartym kwartale inflacja się nieco obniży. Na pewno w tym roku nie spadnie poniżej 3 proc.

[b]Podoba się panu pomysł zmniejszenia składki do otwartych funduszy emerytalnych?[/b]

Tak, ale to nie jest zabieg, który daje przestrzeń do łagodzenia polityki pieniężnej. To nie jest efekt zacieśnienia polityki fiskalnej, tylko wycofanie się z absurdalnie wysokich obciążeń polityki fiskalnej. Przed wyborami zacieśniania polityki finansowej na pewno nie będzie, może pod koniec roku rząd znowu zrealizuje mniej wydatków. Ale to wszystko. To, co się będzie działo w przyszłym roku, zależy od wyników wyborów. Jeżeli pozycja PO osłabi się i będzie miała ona koalicję z PSL, to KRUS nie ruszy. Oszczędności związane ze służbami mundurowymi zależą od przyjętego rozwiązania. Pomysł z centralizacją zakupów bardzo mi się podoba, szkoda, że Leszek Balcerowicz sam tego nie wprowadził, ale wszyscy się uczą. A gdy rząd już dostał taką propozycję, to nie będzie mu wypadało jej nie realizować. Tylko nie wiem, jak to zrobią ludzie z Platformy, bo to wymaga organizacyjnej sprawności, a nie będę się upierał, że mają takie umiejętności. Sensowna jest też likwidacja ulgi na dzieci dla najbogatszych. Miliard złotych rocznie to nie jest dużo.

Jak się epatuje ludzi 100-miliardowymi dochodami z prywatyzacji, trzeba pamiętać, że one są raz, a likwidacja ulgi jest powtarzalna. Przez 50 lat daje 50 mld. Ale najważniejsze dla finansów jest utrzymanie dyscypliny. Nie realizowanie szczodrych pomysłów związanych z: wydatkami socjalnymi, pobudzaniem przedsiębiorczości przez ulgi podatkowe, programami pomocy publicznej, gwarancjami rządowymi, bo okaże się za kilka lat, że trzeba je wypłacić. Przestrzeni na wielkie oszczędności nie ma. Gdy popatrzymy, ile Polska wydaje w porównaniu z PKB i porównany to z innymi krajami, to więcej od innych wydajemy na oświatę, budowę dróg i na system emerytalny. To nie jest tak, że na pierwszy rzut oka widać, skąd można wyjąć pieniądze.

[b]No to zabieramy OFE…[/b]

Prawda ekonomiczna jest mało intuicyjna, choć prosta strukturalnie. Dług państwa wobec emerytów szacuje na jakieś 200 – 250 proc. PKB. On nie będzie spadał ze względu na zmiany demograficzne. Koszt obsługi tego długu, jakieś 3 proc., to ok. 2 proc. PKB. Cała ta operacja nie tylko kosztuje nas przez 60 lat, ale potem jeszcze pozostają nam koszty obsługi. Samo wyliczanie kosztów nie przesądza o tym, czy fundusze powinny istnieć czy nie. Gdy mamy tak duży koszt, powinniśmy zapytać o korzyści z tego, że mamy OFE. Byłem w zespole, który pracował nad zmianami emerytalnymi. Myśleliśmy: wysilmy się, ale dzięki zmianie proporcji składki dług wobec emerytów zmniejszy się o jedną trzecią. Pozbywamy się tego długu, ale pozbywamy się też jednej trzeciej składki.

[b]Czy powinniśmy w ogóle się wycofać z reformy?[/b]

Na pewno nie powinno się funduszom zabierać aktywów. Powinny działać jako fundusz rezerwy demograficznej. Zmniejszanie składki powinno się tak zaplanować, by największa redukcja miała miejsce w latach, gdy spodziewamy się największego dołka demograficznego. To nie jest jeszcze moment, by likwidować OFE, bo to jest nasza rezerwa, a sytuacja finansów nie jest tragiczna. Gdybyśmy z dnia na dzień zamknęli dopływ pieniędzy do OFE, miałoby to negatywny wpływ na rynek akcji. Gdy się nieco obniży pieniądze przekazywane do funduszy, indeksy spadną trochę, podobnie jak wtedy, gdy podnosi się stopy procentowe. Ale to są koszty krótkotrwałe. Gdyby fundusze zamknąć, byłby szok.

[b]Jest pan zwolennikiem likwidacji?[/b]

Lepiej być konserwatystą i nie podejmować radykalnych decyzji. Rząd powinien obniżyć składkę i popatrzeć, co się będzie działo.

Umiarkowany strumień pieniędzy, który nie jest wielkim wyzwaniem dla budżetu, powinien na razie istnieć. Jestem przekonany, że w perspektywie trzech lat oszczędności pójdą na zmniejszenie długu publicznego i na inwestycje drogowe. Ważne jest, by wprowadzono reguły ostrożnościowe nakładane przede wszystkim na deficyt strukturalny.

[b]A koszty społeczne, kontrowersje społeczne? Dla pana składki emerytalne są podatkiem?[/b]

Tak, ale składka jest podatkiem, za który kupujemy zobowiązania rządu – nie jest to zwykły podatek. Najczęściej uważamy, że państwo jest do niczego, a sektor prywatny jest bezpieczny. Kryzys pokazał, że gdy jest naprawdę źle, to jedynym elementem stabilizującym jest państwo. Tu wytnie, tu zabroni, tu podniesie podatki. Tak naprawdę dla systemu emerytalnego najważniejszy jest wzrost gospodarczy.

Jak wzrośnie PKB, nawet gdy stopa zastąpienia będzie niższa, to świadczenia realnie będą wyższe. I odwrotnie.

[b]Wierzy pan w wypłacalność państwa?[/b]

Zdarzają się bankructwa. Jeśli chcemy zabezpieczenia, to zamiast zwiększać problemy rządu przez wymuszanie na nim większej emisji większego długu, bo tym jest OFE, powinniśmy domagać się zacieśnienia reguł fiskalnych.

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

Andrzej Stanisław Bratkowski, ekonomista, w latach 2001 – 2004 wiceprezes NBP, na początku lat 90. doradca wicepremiera Leszka Balcerowicza. W latach 2004 – 2008 ekonomista Banku Pekao, potem w Polkomtelu. [/ramka]

Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca