[b]Podoba się panu pomysł zmniejszenia składki do otwartych funduszy emerytalnych?[/b]
Tak, ale to nie jest zabieg, który daje przestrzeń do łagodzenia polityki pieniężnej. To nie jest efekt zacieśnienia polityki fiskalnej, tylko wycofanie się z absurdalnie wysokich obciążeń polityki fiskalnej. Przed wyborami zacieśniania polityki finansowej na pewno nie będzie, może pod koniec roku rząd znowu zrealizuje mniej wydatków. Ale to wszystko. To, co się będzie działo w przyszłym roku, zależy od wyników wyborów. Jeżeli pozycja PO osłabi się i będzie miała ona koalicję z PSL, to KRUS nie ruszy. Oszczędności związane ze służbami mundurowymi zależą od przyjętego rozwiązania. Pomysł z centralizacją zakupów bardzo mi się podoba, szkoda, że Leszek Balcerowicz sam tego nie wprowadził, ale wszyscy się uczą. A gdy rząd już dostał taką propozycję, to nie będzie mu wypadało jej nie realizować. Tylko nie wiem, jak to zrobią ludzie z Platformy, bo to wymaga organizacyjnej sprawności, a nie będę się upierał, że mają takie umiejętności. Sensowna jest też likwidacja ulgi na dzieci dla najbogatszych. Miliard złotych rocznie to nie jest dużo.
Jak się epatuje ludzi 100-miliardowymi dochodami z prywatyzacji, trzeba pamiętać, że one są raz, a likwidacja ulgi jest powtarzalna. Przez 50 lat daje 50 mld. Ale najważniejsze dla finansów jest utrzymanie dyscypliny. Nie realizowanie szczodrych pomysłów związanych z: wydatkami socjalnymi, pobudzaniem przedsiębiorczości przez ulgi podatkowe, programami pomocy publicznej, gwarancjami rządowymi, bo okaże się za kilka lat, że trzeba je wypłacić. Przestrzeni na wielkie oszczędności nie ma. Gdy popatrzymy, ile Polska wydaje w porównaniu z PKB i porównany to z innymi krajami, to więcej od innych wydajemy na oświatę, budowę dróg i na system emerytalny. To nie jest tak, że na pierwszy rzut oka widać, skąd można wyjąć pieniądze.
[b]No to zabieramy OFE…[/b]
Prawda ekonomiczna jest mało intuicyjna, choć prosta strukturalnie. Dług państwa wobec emerytów szacuje na jakieś 200 – 250 proc. PKB. On nie będzie spadał ze względu na zmiany demograficzne. Koszt obsługi tego długu, jakieś 3 proc., to ok. 2 proc. PKB. Cała ta operacja nie tylko kosztuje nas przez 60 lat, ale potem jeszcze pozostają nam koszty obsługi. Samo wyliczanie kosztów nie przesądza o tym, czy fundusze powinny istnieć czy nie. Gdy mamy tak duży koszt, powinniśmy zapytać o korzyści z tego, że mamy OFE. Byłem w zespole, który pracował nad zmianami emerytalnymi. Myśleliśmy: wysilmy się, ale dzięki zmianie proporcji składki dług wobec emerytów zmniejszy się o jedną trzecią. Pozbywamy się tego długu, ale pozbywamy się też jednej trzeciej składki.
[b]Czy powinniśmy w ogóle się wycofać z reformy?[/b]