Bank Rosji obniżył swoją 25 lipca główną stopę procentową z 20 proc. do 18 proc. W oficjalnym uzasadnieniu czytamy, że presja inflacyjna, w tym „długotrwała inflacja”, maleje szybciej, niż przewidywano, a przegrzanie gospodarki maleje. Bank Rosji obniżył prognozę inflacji na ten rok z 7-8 proc. do 6-7 proc.
Czytaj więcej
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze otrzymał wniosek o wydanie nakazów aresztowania prezeski Ba...
Bank Rosji nie świętuje obniżki stóp
Te działania mogą zdumiewać ekonomistów, a i sam bank nie spieszy się ze świętowaniem. „Dalsze decyzje dotyczące stopy bazowej zostaną podjęte w zależności od trwałości spowolnienia inflacji i dynamiki oczekiwań inflacyjnych” – podkreśla rosyjski regulator. I obiecuje utrzymanie rygorystycznych warunków monetarnych, które są niezbędne, aby inflacja powróciła do celu w wysokości 4 proc. w 2026 r.
W ostatnich miesiącach naciski Kremla na prezes Banku Rosji Elwirę Nabiullinę rosły. Urzędnicy i biznes domagali się obniżki stawek. Biznes stracił dostęp do kredytów obrotowych, a sankcje odcięły firmy od zachodnich rynków. Nabiullina, zwolenniczka utrzymania wysokich stóp, co odzwierciedla zły stan rosyjskiej gospodarki, ustąpiła w czerwcu wobec publicznych słów rosyjskiego dyktatora o konieczności obniżki. Eksperci spodziewali się spadku o 100-300 punktów w ciągu dwóch miesięcy.
Ziemniaki podrożały w Rosji o 200 proc.
Bank Rosji przyznał, że roczna inflacja 21 lipca wyniosła 9,2 proc., a ceny żywności i dóbr oraz usług nieżywnościowych „zachowują się różnie, ale rozbieżność ta nieco się zmniejszyła”. Kierownictwo Banku Rosji uważa, że jest to skutek jego restrykcyjnej polityki wobec popytu. Jak to się ma do takich skoków cenowych, jak zwyżka cen ziemniaków o 200 proc. w skali roku, innych podstawowych warzyw o 50-100 proc., pieczywa o ponad 30 proc.? Tego regulator zwykłym zjadaczom chleba nie wyjaśnia.