Po katastrofach tego lata Tu-134 i An-24, w których zginęły 54 osoby prezydent Dmitrij Miedwiediew polecił wycofać większość samolotów z czasów radzieckich do 1 stycznia, a resztę w następnych miesiącach.
Decyzja prezydenta nie będzie jednak łatwa do wykonania — przyznają przedstawiciele najwyższych władz. — Oczywiście możemy po prostu zakazać lotów. To byłoby najprostsze rozwiązanie, ale czym wtedy będziemy latać? — zapytał wicepremier Siergiej Iwanow.
Jeden z analityków ocenia, że zakaz lotów wyłączyłby z eksploatacji co najmniej 50 lotnisk z ponad 300 w całym kraju. Przedstawiciele sektora transportu uważają, że flota 90 odrzutowców Tu-134 może zmaleć w przyszłym roku do 15.
„Czym będziemy docierać do wielu lotnisk na północnym wschodzie kraju i na Syberii, które nie są przystosowane do przyjmowania nowoczesnych rosyjskich i zagranicznych odrzutowców"? — zapytał w komunikacie UTair, przewoźnik mający najwięcej starych samolotów. Właśnie Tu-134 i turbośmigłowe An-24 są najczęściej jedynymi lekkimi samolotami, które mogą lądować na krótkich żwirowych pasach w Arktyce czy w wietrznym pasie tundry. Z kolei maszyny te są talk wysłużone i źle wyposażone, że często piloci korzystają z własnej intuicji i doświadczenia niż z przyrządów pokładowych.
Brak drog i kolei, nowych samolotów
Wiele miasteczek w tamtych regionach tworzonych za czasów Stalina do wydobywania minerałów i ropy naftowej znajduje się tysiące kilometrów od dużych miast i często nie ma połączenia drogowego czy kolejowego, tylko lotnicze.