Sądzę że w pierwszym i drugim kwartale będziemy mieli jeszcze większe zapotrzebowanie na cement niż w porównywalnym okresie 2011 r., właśnie ze względu na nadal intensywnie prowadzone prace infrastrukturalne. Istotnego spowolnienia spodziewam się natomiast w trzecim i czwartym kwartale. W efekcie, w całym roku oczekuję sprzedaży na poziomie około 18 mln ton.
Jak na tle branży wygląda sytuacja Górażdży, największego w kraju producenta cementu?
Bardzo dobrze. W 2011 r. sprzedaliśmy 4,5 mln ton cementu. Był to rekordowy wynik w naszej historii podobnie zresztą jak pod względem sprzedaży kruszyw (7 mln ton) i betonu towarowego (2 mln m3).
Na rosnącym rynku zazwyczaj jest mniejsza konkurencja. To dzięki niej mogliście zwiększyć sprzedaż?
Konkurencja cały czas jest ogromna. Obecne moce produkcyjne wszystkich cementowni zlokalizowanych w Polsce przekraczają 20 mln ton rocznie. W tym roku wyniosą już około 21 mln ton. Nie można też zapominać, że nasz kraj stał się interesującym rynkiem zbytu dla zakładów zlokalizowanych w państwach ościennych. Z danych jakie posiadam za jedenaście miesięcy 2011 r. wynika, że import cementu wyniósł około 0,7 mln ton. Z tego około 0,3 mln ton sprowadzono z Niemiec, a około 0,25 mln ton z Czech. Import systematycznie rośnie, bo sytuacja gospodarcza u naszych sąsiadów jest gorsza, niż w Polsce i w związku z tym spada tam popyt na cement. Przy jego sprzedaży istotne znaczenie odgrywają koszty transportu, co powoduje że największa konkurencja ze strony importu miała miejsce w południowo – zachodniej Polsce, a więc na obszarze gdzie zlokalizowana jest cementownia Górażdże (znajduje się w pobliżu Opola – red.).
Ale ceny cementu nie spadły?