Prawie połowa top menedżerów największych polskich firm ocenia, że kluczowi dla realizacji strategii są pracownicy. Jednak jeszcze większe znaczenie mają trzy inne grupy interesariuszy; klienci, kadra zarządzająca i konkurencja. Tak wynika z tegorocznego badania „Perspektywa prezesów" przeprowadzonego wśród szefów firm z Listy 500 „Rzeczpospolitej" przez zespół Międzynarodowego Centrum Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.
Ten wynik nie dziwi współ-autora badania Michała Zdziarskiego z Uniwersytetu Warszawskiego – przypomina znaną maksymę guru zarządzania Petera Druckera, który podkreślał, że klienci są jedyną grupą, która może zwolnić wszystkich w firmie – od prezesa do sprzątaczki.
Zaraz za klientami na liście kluczowych dla prezesów interesariuszy są firmowi menedżerowie. Na ich znaczenie zwracają też uwagę łowcy głów, którzy specjalizują się w rekrutacji na najwyższe stanowiska. Twierdzą, że minął już szczyt fascynacji gwiazdami zarządzania, którą zapoczątkowali charyzmatyczni przywódcy Chryslera – Lee Iacocca i General Electric – Jack Welch. Globalna firma Executive Search, Allen Austin, mówi o rosnącym znaczeniu zespołu menedżerów, który uzupełnia prezesa. Przyznaje też, że taki zespół niełatwo jest stworzyć. Według jej badań, aż 45 proc. rekrutacji i awansów menedżerów wyższego szczebla kończy się w ciągu dwóch lat porażką.
– W dawnych dobrych czasach wystarczył silny szef, by poprowadzić firmę do sukcesu. Dziś w gospodarce wiedzy nawet najlepsi menedżerowie nie są w stanie samodzielnie poprowadzić rozwijające się przedsiębiorstwo. Potrzebny jest dobry, zgrany zespół zarządzający – podkreślają eksperci Allen Austin.
Z tym może być u nas problem, bo umiejętność pracy zespołowej i budowania zespołów nie jest najmocniejszą stroną polskich menedżerów.