Eastbridge i Penta posiadają w sumie niemal 77,6 mln akcji NFI EMF, czyli niemal 74,6 proc. kapitału zakładowego, co daje im prawo do 75,2 proc. głosów. Dodatkowo już zawarli umowy, w wyniku których kupią dodatkowe akcje spółki, dające 1,5 proc. akcji i głosów.
Wezwanie zostało ogłoszone 13 marca. Celem Eastbridge oraz Penty było skupienie 100 proc. akcji EMF oraz wycofanie spółki z giełdy. Jednak plany pokrzyżowali im pozostali akcjonariusze, zwłaszcza ING OFE, który wręcz zaczął skupować akcje spółki. Dlatego, choć wezwanie miało się powieść dopiero po skupieniu co najmniej 80 proc. kapitału spółki, próg musiał zostać obniżony i to mimo dwukrotnego podnoszenia ceny za akcję, która ostatecznie wynosiła 10,45 zł.
– Przekroczyliśmy próg 33 proc. głosów w spółce, dlatego prawo wymaga, aby w ciągu trzech miesięcy ogłosić wezwanie do 66 proc. akcji EMF. Nie przewidujemy ceny wyższej niż w pierwszym wezwaniu. Sytuacja na rynku kapitałowym nie daje powodów do jej podwyższenia – indeksy giełdowe spadły o kilka procent od zamknięcia pierwszego wezwania – mówi Filip Szubert, dyrektor inwestycyjny Penta Investments.
Nadal to Eastbridge będzie sprawował kontrolę operacyjną nad spółką, natomiast wszystkie strategiczne decyzje partnerzy podejmować będą wspólnie.
– Przekroczyliśmy pułap 75 proc. głosów w EMF, co daje nam de facto pełną kontrolę nad spółką, włącznie z wprowadzaniem zmian do statutu. Docelowo jesteśmy zainteresowani wycofaniem EMF z giełdy, ale nie za wszelką cenę – mówi Maciej Dyjas, prezes Eastbridge. – Nasza umowa jest tak skonstruowana, że po zakupie kolejnych akcji przez Eastbridge czy Pentę są one rozdzielane tak, aby obydwa podmioty miały w miarę równe pakiety.