Plichta nie ma pojęcia o rynku kruszców

Amber Gold łączy ze złotem jedynie nazwa – mówi Piotr Wojda, wiceprezes Mennicy Wrocławskiej, spółki handlującej metalami szlachetnymi

Publikacja: 17.08.2012 01:36

Plichta nie ma pojęcia o rynku kruszców

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Jak sprawdzić, czy Amber Gold faktycznie inwestował w złoto?

Piotr Wojda: Analizując wydarzenia wokół Amber Gold oraz doniesienia prasowe można mieć wrażenie, że spółka ta zajmowała się złotem tylko w formie przekazu marketingowego, a ze złotem łączy ich jedynie nazwa. Coraz więcej faktów pozwala przypuszczać, że to parabank, który nigdy nie miał nic wspólnego z inwestowaniem w złoto, a środki klientów były wykorzystywane do spekulacji finansowych oraz ryzykownych przedsięwzięć biznesowych. Prezes Marcin Plichta wykorzystał modę na złoto.

Wymienia pan listę kuriozalnych wypowiedzi Plichty na temat rynku obracającego metalami szlachetnymi świadczącymi o braku elementarnych zasad panujących w branży.

Niespójne wypowiedzi prezesa Plichty są dowodem na to, że nie ma on nawet śladowej wiedzy na temat tego rynku. Budzi to uzasadnione obawy o to, gdzie tak naprawdę były lokowane oszczędności tysięcy klientów Amber Gold.

Mało wiarygodne jest np. podawanie rozbieżnych informacji na temat tego, ile spółka posiada złota. Raz, że 100 kg, a potem, że 110 kg. Zdumienie budzi też wypowiedź o wartości złota. Zdaniem prezesa Plichty wynosi 60 mln zł. To sumy nierealne. Możemy mówić o narzucie 30 proc., ale nie 300 proc.! Chyba że złoto wykorzystano w jubilerstwie. Realna wartość to ok. 17–19 mln zł, a w formie przetworzonej na sztabki małej gramatury najwyżej 20 mln zł.

Plichta tłumaczył, że nie wypłaca klientom pieniędzy, bo ma problemy ze zbytem.

Opowieść o nieudanej próbie sprzedaży sztabek w gdańskim oddziale Narodowego Banku Polskiego jest dla mnie niezrozumiała. Nie ma problemów ze zbyciem takiej ilości kruszcu, to nie chodzi przecież o kilka ton. Sprzedaż 100–110 kg kruszcu odbywa się na rynku międzynarodowym na pniu, a transakcję zamyka się w ciągu trzech dni. Większość złota jest zdeponowana za granicą, np. w mennicy szwajcarskiej Pamp. Taką ilość sprzedaje się tam w ciągu minuty.

Niepokojące jest także to, że Amber Gold podaje własny cennik pozwalający na dowolne kształtowanie cen złota, a co za tym idzie manipulowania kosztami wycofania depozytu przez klienta.

W branży stosuje się transparentne sposoby wyceny złota, np. nasza firma korzysta z tzw. ceny spot dyktowanej przez nowojorską giełdę towarową. Klienci Amber Gold godzili się na cennik, który narzucała gdańska firma, mogąc dowolnie manipulować kwotowaniami.

Każdy liczący się dystrybutor złota w Polsce gwarantuje odkup kruszcu, np. Mennica Polska stosuje stałe stawki w oparciu o giełdę londyńską.

Jak sprawdzić, czy Amber Gold faktycznie inwestował w złoto?

Piotr Wojda: Analizując wydarzenia wokół Amber Gold oraz doniesienia prasowe można mieć wrażenie, że spółka ta zajmowała się złotem tylko w formie przekazu marketingowego, a ze złotem łączy ich jedynie nazwa. Coraz więcej faktów pozwala przypuszczać, że to parabank, który nigdy nie miał nic wspólnego z inwestowaniem w złoto, a środki klientów były wykorzystywane do spekulacji finansowych oraz ryzykownych przedsięwzięć biznesowych. Prezes Marcin Plichta wykorzystał modę na złoto.

Biznes
Rekordowa liczba bankructw dużych firm na świecie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki