Górnictwo to branża chyba najbardziej przywiązana do swoich tradycji. I choć 4 grudnia świętują w Polsce górnicy wydobywający nie tylko węgiel, ale i miedź, sól, gaz, kruszywa itp., to największe barbórkowe akademie, karczmy, biesiady i babskie combry odbywają się na Śląsku. Wciąż cieszą się wielką popularnością, choć rzecz jasna nie mają już tak hucznego przebiegu jak choćby te sprzed 30 lat.
Mundurowa duma
Karczmy piwne liczone są w dziesiątkach, jeśli nie setkach. Zasada jest jedna. To męska impreza. Górnicy starają się, by nawet obsługa nie była kobieca. Ale to nie znaczy, że związane z górnictwem panie są poszkodowane. One z kolei mają swój babski comber. Nazwa ta ma korzenie w średniowiecznej zabawie zapustnej (słynny krakowski urządzały przekupki).
Są wreszcie i biesiady koedukacyjne. Na każdej z imprez nie brakuje tańców, śpiewów czy przedziwnych konkurencji wielokrotnie przebijających dobrze znane zabawy weselne. Wypite piwo liczy się tam w hektolitrach.
Ale to jedna strona medalu. Wcześniej są części oficjalne, wbrew potocznym opiniom wciąż dla wielu na Śląsku bardzo ważne. Wystarczy powiedzieć, że zgodnie z ustawą to jedna z nielicznych okazji, by włożyć paradny mundur (obecny wzorzec ma już prawie 30 lat), na głowę czako z pyrlikiem i żeloskiem (dawnymi narzędziami górniczymi, które skrzyżowane są charakterystycznym górniczym symbolem), z piórem.
Pióropusz przy czako symbolizuje ptasie pióra, którymi kiedyś górnicy czyścili otwory strzałowe. Zielony noszą generalni dyrektorzy. Biały – inżynierowie i technicy górniczy. Po czarnych można zaś rozpoznać górników dołowych. Czerwony to przywilej górniczej orkiestry (biało-czerwony – orkiestrmistrza). Niektórzy mogą przypiąć do munduru szpadę – dziś to wyróżnienie honorowe, kiedyś podkreślała m. in. szlachecki stan.