Samolot bez pasażerów i z minimalną załogą przeleci w czwartek z Fort Worth w Teksasie, gdzie był malowany do montowni w Everett. FAA polecił sprawdzenie przed lotem przez załogę, czy baterie i przewody nie mają oznak uszkodzenia czy zniszczenia. Podczas lotu załoga musi stale obserwować komputer pokładowy pod kątem informacji o bateriach i natychmiast lądować, gdy tak informacja pojawi się - zastrzegł urząd.
Tygodnie na wyniki
Wcześniej szefowa urzędu bezpieczeństwa transportu NTBS, Deborah Hersman poinformowała na konferencji prasowej w Waszyngtonie, że na wyniki postępowania wyjaśniającego pojawiania się ognia w bateriach trzeba będzie poczekać kilka tygodni. - Pewni za kilka tygodni będziemy w stanie powiedzieć, co się stało i co należy zmienić - stwierdziła.
Eksperci działają z wielka starannością szukając przyczyn defektu baterii w samolocie ANA 7 stycznia. Najważniejsze z dotychczasowych ustaleń to zwarcia w instalacji elektrycznej i zniszczenie termiczne, reakcja chemiczna powodująca nagły, niekontrolowany wzrost temperatury elektrolitu. - Tych czynników nie chcemy widzieć w całkiem nowej baterii - podkreśliła.
Hersman odmówiła ujawnienia najnowszych ustaleń w postępowaniu z samolotem JAL, zapowiedziała nowe elementy na konferencji w czwartek.
NTSB pracuje z władzami lotniczymi USA i Japonii, Boeingiem i innymi dostawcami, stworzono wiele ekip pracujących w systemie zmianowym. - To priorytet dla NTSB.