Wielka Brytania w dołku

Na Wyspach masowo bankrutują sieci sklepów – zarówno odzieżowe, jak i z muzyką czy sprzętem elektronicznym. Pracę straciły dziesiątki tysięcy ludzi.

Publikacja: 11.02.2013 00:26

Głośna upadłość sieci Woolworth w 2009 r. okazała się początkiem kłopotów branży handlowej na Wyspach. Znikają kolejne marki i nic nie wskazuje, by sytuacja miała się poprawić.

To pokazuje, że optymizm premiera Davida Camerona, jeśli chodzi o możliwość wyjścia z Unii Europejskiej, może zostać szybko zweryfikowany.

W IV kw. brytyjski PKB skurczył się o 0,3 proc. w ujęciu kwartalnym. Rok do roku się nie zmienił, podobnie jak w całym 2012 r.

Klienci nie kupują

Najgłośniejszym ostatnio bankructwem sieci handlowej była upadłość HMV. Trwa gorączkowe poszukiwanie inwestora dla firmy sprzedającej głównie muzykę i sprzęt elektroniczny, a zagrożone jest ok. 4 tys. miejsc pracy.

Firma jak najszybciej potrzebuje 300 mln funtów, aby realna była jakkolwiek jej restrukturyzacja i pozostanie na rynku. Firma zwróciła się także do swoich partnerów biznesowych z prośbą o pomoc finansową na spłatę bieżących zobowiązań i część bankowego zadłużenia.

30 tysięcy osób straciło pracę po upadku sieci Woolworth,s. W całej branży handlowej – kilka razy więcej.

Warto przypomnieć, że HMV w 2006 r. odrzucił ofertę przejęcia złożoną przez fundusz Permira, do którego należą choćby odzieżowe New Look, Cortefiel, Hugo Boss, ale także Telepizza czy niemiecka stacja Pro Sieben Sat. Fundusz chciał wyłożyć 842 mln funtów, ale ówczesny zarząd HMV uznał tę kwotę za zbyt niską i zupełnie nieodzwierciedlającą wartości grupy.

Na alarm zaczęli bić politycy. – Przecież to prawdziwa instytucja, firma istnieje od ponad 90 lat i nie może tak po prostu zbankrutować – mówił w „Financial Times" Chuka Umunna z Partii Pracy.

Faktycznie HMV miało 230 sklepów, a tylko w muzyce i filmach firma Verdict szacowała jej udział na 22,2 proc.

Choć to ostatni przykład, to równie dramatycznych bankructw w Wielkiej Brytanii nie brakuje. 1,4 tys. osób straciło pracę, gdy zlikwidowana została sieć sklepów Jessops, specjalizująca się w aparatach fotograficznych. Zresztą wielu przedstawicieli jej kadry zarządzającej przeszło właśnie do HMV. Mogą więc pochwalić się w CV dwoma bankructwami w kilka miesięcy, co jest nie lada osiągnięciem.

Przybywa bankrutów

W ostatnich dwóch latach ich lista wydłuża się w szybkim tempie. Upadły już bowiem takie sieci jak JJB Sports, Clinton Cards, Game Group, Blacks Leisure czy Peacocks. W ostatnim przypadku miało to wpływ na polski rynek, ponieważ sklepy pod tą marką otwierała także grupa Empik Media & Fashion. Nie tylko u nas, ale także w Rosji w ostatnim momencie miała ich ok. 60. Nagle znaleźć dla już wynajętych na długie lata lokali inne zastosowanie nie jest przecież takie proste.

Jednak analitycy za prawdziwy początek obecnych kłopotów brytyjskiej branży handlowej uznają bardzo głośne bankructwo sieci Woolworth's w 2009 r. Firma szykowała się właśnie do rozpoczęcia obchodów 100 lat istnienia na rynku. Zamiast tego niemal tysiąc sklepów, jakie liczyła sieć w szczytowym momencie, zostało zamkniętych, a wypowiedzenia dostało 30 tys. osób.

Zostanie tylko Burberry

Brytyjska marka odzieżowa, znana na całym świecie z charakterystycznej kratki, radzi sobie nadal doskonale, ale kto wie, czy niedługo nie będzie jednym z nielicznych symboli kraju. W 2009 r. bankructwo ogłosił także znany producent porcelany Wedwood istniejący od 1759 r. Zadłużenie wtedy przekraczało 1,1 mld dol., a pracę od razu straciła niemal połowa z ok. 6,6 tys. pracowników.

Zaopatrująca dwory królewskie i setki sklepów na całym świecie firma została wystawiona na sprzedaż, a kupił ją ostatecznie fundusz KPS Capital. Jednak, co dzisiaj jest powszechną opinią, to zupełnie inna firma. Cięcie kosztów zrobiło swoje i choć zadłużenie zostało zredukowane do ok. 50 mln dol., to oferta firmy w niczym nie przypomina sytuacji sprzed transakcji.

Znacznie ciszej odbyła się likwidacja w Polsce nikomu nieznanej marki Viyella, która była jednak najstarszym brandem odzieżowym na świecie powstałym w XVIII wieku. Miała 40 własnych sklepów, kolejnych 64 prowadziła na licencji, zatrudniając 450 osób.

– Kolejni producenci decydują się na przenoszenie zakładów do Chin, dlatego sytuacja na rynku od lat wygląda coraz gorzej – mówi Paul Kenny, sekretarz generalny branżowej organizacji GMB.

Dlaczego Wielka Brytania, której stolica uważana jest za jedną ze światowych stolic mody, zmaga się z takim kryzysem  w handlu? Mieszkańcy tego kraju są jednymi z największych zwolenników zakupów internetowych. Rocznie na osobę to aż 1,1 tys. funtów, co daje pozycję lidera Europie. W kolejnym zestawieniu przygotowanym przez Ofcom Francji jest to połowa tego poziomu. W sumie Brytyjczycy wydają w sieci już ponad 50 mld funtów, co stanowi 14 proc. sprzedaży detalicznej w kraju.

Problemy sięgają głębiej. Analitycy zwracają uwagę choćby na zwyczaje zakupowe imigrantów, których napływ  choćby z Polski widać w ostatnich latach szczególnie mocno.  Te grupy nie wydają pieniędzy tak chętnie, a jeśli już, to decydują się raczej na najtańszą ofertę. Dlatego należy się spodziewać dalszych kłopotów w branży handlowej na Wyspach.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.mazurkiewicz@rp.pl

Priorytetem są oszczędności

W naszym kraju na rynku handlowym też sytuacja jest daleka od normalności, co widać zwłaszcza po rynku odzieżowym. Będzie jeszcze gorzej, ponieważ według ostatniego badania optymizmu konsumentów firmy Nielsen aż 53 proc. zapowiada ograniczenie wydatków właśnie na ubrania. To druga pod względem liczby wskazań kategoria, na której konsumenci chcą oszczędzać. Więcej, bo 56 proc., wskazało ograniczenie wydatków na rozrywkę poza domem.

Niekorzystne trendy widać już od miesięcy. Klienci coraz chętniej wybierają zakupy w outletach, Internecie czy sklepach z używaną odzieżą. Ma to silne przełożenie na butiki marek w centrach handlowych, w których liczba wizyt spada w porównaniu z początkiem 2012 r. nawet o ponad 13 proc. Firmy, jak tylko mogą, starają się zachęcić do dodatkowych zakupów. Zimowe wyprzedaże zawsze były organizowane dopiero po świętach Bożego Narodzenia, aby prezenty kupować w pierwszej, a nie obniżonej cenie. Teraz wyjątkiem są firmy, które trzymają się tego schematu. Większość organizuje przeceny znacznie wcześniej, a zakończyły się one dopiero teraz, co pokazuje, że w magazynach firm odzieżowych zostało bardzo dużo niesprzedanego towaru. Początek nowego sezonu także jest daleki od oczekiwań.

Głośna upadłość sieci Woolworth w 2009 r. okazała się początkiem kłopotów branży handlowej na Wyspach. Znikają kolejne marki i nic nie wskazuje, by sytuacja miała się poprawić.

To pokazuje, że optymizm premiera Davida Camerona, jeśli chodzi o możliwość wyjścia z Unii Europejskiej, może zostać szybko zweryfikowany.

Pozostało 95% artykułu
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku