– Ożywienia w naszej branży w Polsce można oczekiwać w przyszłym roku, ponieważ będzie to pierwszy rok nowej perspektywy unijnej. To będą duże pieniądze, które ożywią gospodarkę, uruchomią projekty inwestycyjne: kolejowe, drogowe czy budowlane. Koniec 2014 r. i kolejne dwa lata powinny być naprawdę dobre dla hutnictwa – mówi Stefan Dzienniak, kierujący HIPH od końca czerwca, wcześniej wieloletni członek zarządu ArcelorMittal Poland, lidera produkcji stali w Polsce.
Nierówna konkurencja
– Dzięki dobremu wykorzystaniu funduszy możliwe będzie osiągnięcie poziomu zużycia stali rzędu 15 mln ton rocznie – szacuje Dzienniak. Dotychczasowy rekord konsumpcji padł w 2007 r. – czyli ostatnim roku przed wybuchem globalnego kryzysu.
Pytanie, ile z tego tortu przypadnie hutom w Polsce. Od 2005 r. jesteśmy importerem stali netto – w tej chwili nadwyżka importu nad eksportem to ok. 3 mln ton.
– Import systematycznie rośnie i taka tendencja może się utrzymać. Gros stali przyjeżdża ze wschodu (Chiny, Indie, Korea, Rosja, Łotwa). Naszym hutom trudno skutecznie konkurować kosztowo, bo tamtejsi producenci nie podlegają rygorom jak europejscy – zastrzega Dzienniak.
Podkreśla, że przemysł hutniczy w Polsce już od kilku lat się zwija. – Zdolności produkcyjne szacujemy na 11 mln ton. W ciągu ostatnich dwóch lat wykorzystanie wynosiło 8–8,5 mln ton. Jest ryzyko, że jeśli polityka UE się nie zmieni, a import stali ze wschodu będzie dalej rósł, niewykorzystywane moce będą likwidowane w sposób trwały – bo ich utrzymywanie kosztuje – mówi Dzienniak.