Urzędnicy uznali, że dofinansowanie z publicznych pieniędzy linii lotniczych, to zwykłe umowy marketingowe między portami, a przewoźnikami. Jednocześnie jednak Bruksela ostrzegła, że będzie w tej chwili stosować bardzo ostre zasady dotyczące publicznego wsparcia dla lotnisk, które walczą o przetrwanie.
Do niedawna przy przyznawaniu pomocy publicznej ( nie chodzi tutaj o środki unijne, ale pieniądze samorządów) obowiązywały zasady z 1999 i 2005 roku, znacznie łagodniejsze od obowiązujących obecnie. O tym, że o pomoc będzie znacznie trudniej, niż było to kiedyś, tydzień temu przekonały się władze portu lotniczego Gdynia-Kosakowo. Uznając, że lotnisko oddalone o 25 km od innego portu (Rębiechowo), który nie jest w pełni wykorzystane, KE nakazała lotnisku w Gdyni zwrócić pomoc publiczną w wysokości 91,7 mln złotych, uzyskaną od samorządów Gdyni i Kosakowa. Ponieważ spółka nie ma pieniędzy, zapewne zbankrutuje. Władze Gdyni są jednak zdeterminowane, aby lotnisko tam powstało.
Dzisiaj KE rozpatruje wnioski o zgodę na pomoc publiczną dla 28 portów. - Ostateczne decyzje, czy przekazywanie pieniędzy przez samorządy przewoźnikom są pomocą publiczną, czy też nie, zostaną wydane do września tego roku – powiedział podczas konferencji prasowej w Brukseli Joaquin Almunia, komisarz odpowiedzialny za uczciwą konkurencję.
W Unii Europejskiej jest dzisiaj 460 lotnisk, najwięcej w Hiszpanii (47) tyle, że kilka z nich jest nieużywanych (np Castellon, Cidudad Real), ponieważ mimo najróżniejszych zachęt nie były one w stanie zachęcić przewoźników do korzystania z ich infrastruktury.
Roczne przychody transportu lotniczego w 28 krajach UE wynoszą dzisiaj ok. 140 mld euro, zaś przewoźnicy otrzymują od władz samorządowych 3 mld euro najróźniejszych subsydiów.