Resort handlu Chin ogłosił niespodziewanie, że planowany sojusz P3 Network duńskiej Moller-Maersk, francuskiej CMA CGM i szwajcarskiej Mediterranean Shipping kontrolowałby 47 proc. rynku transportu kontenerowego z Azji do Europy, a firmy te nie wykazały, że ich sojusz da więcej korzyści niż szkód, ani że jest w interesie publicznym.
P3 miał zacząć działalność jeszcze w bieżącym roku, ale w tej sytuacji nie powstanie, jak początkowo planowano — ogłosił Moller-Maersk.
Podobnie jak w przypadku porozumień o wspólnej rezerwacji miejsc (code sharing) w lotnictwie, sojusz miał przyczynić się do obniżenia kosztów trójki armatorów dzięki wspólnemu korzystaniu z ich floty i urządzeń portowych. P3 dałby jego partnerom kontrolę nad 40 proc. mocy przewozowych ładunków z Azji do Europy, przez Atlantyk i Pacyfik. Armatorzy chcieli korzystać z floty 255 statków o łącznej ładowności 2,6 mln kontenerów.
Przykra niespodzianka
Władze chińskie nie wypowiadały się wcześniej sceptycznie o tym projekcie, więc przedstawiciele tego sektora spodziewali się powszechnie, że Pekin pójdzie śladem Waszyngtonu i Brukseli i zatwierdzi go. Osoba znająca dobrze sprawę podała, że dwie największe w Chinach firmy żeglugowe, COSCO Holding i China Shipping Container Lines sprzeciwiły się z obawy o utratę udziału rynkowego. Przedstawiciele obu tych firm zaprzeczyli, by wywierały presję na władze.
Chińska organizacja armatorów skrytykowała teraz publicznie projekt sojuszu, który dałby trzem firmom z Europy zbyt dużą kontrolę nad światowymi szlakami handlowymi. Wiceprzewodniczący Chińskiego Zrzeszenia Właścicieli Statków, Zhang Shouguo wyraził zadowolenie z takiej decyzji. — Wyrażaliśmy zaniepokojenie co do zasadniczego charakteru P3, który dałby trzem czołowym operatorom transportu kontenerowego dominującą pozycję na pewnych dużych szlakach handlowych — powiedział.