Materiał powstał we współpracy z Fundacją Rozwoju Systemu Edukacji
Pracodawcy potrzebują coraz więcej specjalistów w dziedzinach technicznych. Czy system edukacji jest w stanie na to odpowiedzieć? Jak zwiększać zainteresowanie uczniów szkołami technicznymi i zawodowymi? Jak podnosić kompetencje pracowników, także w obszarze wdrażania innowacji? Te zagadnienia stały się osią debaty „Edukacja w aspekcie rozwoju zawodowego i realiów współczesnego rynku pracy”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej”.
Jędrzej Kowalczyk, prezes spółki FANUC Polska, zauważył, że są już uczelnie, które rozumieją konieczność odpowiedzi na zmieniające się potrzeby rynku pracy. – Dostrzegamy działania takich uczelni, jak Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie czy Zachodniopomorski Uniwersytet Techniczny, które dokonały sporych inwestycji w laboratoria. Posiadają technologię, jak też zespół ludzi, którzy potrafią przekazać wiedzę o niej i jej wykorzystaniu, a co najważniejsze – o korzyściach, jakie można dzięki temu odnieść. W efekcie osoby kończące te kierunki są niezwykle dojrzałe pod kątem wykonywania zawodu, są praktycznie przygotowanym pracownikiem, który wie, jak prowadzić prawdziwe projekty – powiedział Jędrzej Kowalczyk. – Natomiast jest jeszcze wiele uczelni, które jednak uczą teorii, a nie praktyki. Ich absolwenci są nadal pracownikami do wykształcenia od strony praktycznej. To jest bardzo odczuwalne i niekorzystne z punktu widzenia biznesu.
Mówił także o konieczności dostrzeżenia przez szkoły wyższe zmian na rynku pracy. – Liczba osób kończących kierunki techniczne jest taka sama, jak dekadę temu. A dziś technologie są stosowane znacznie powszechniej, przybywa choćby robotów przemysłowych. W efekcie tempo kształcenia pracowników jest nieadekwatne do wzrostu zapotrzebowania. To kolejna bolączka pracodawców – tłumaczył prezes FANUC Polska.
Zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt rewolucji technologicznej. – Mówiąc o zmianach, skupiamy się głównie na inżynierach. Tymczasem dana technologia czy wprowadzenie jej do biznesu to dużo szersze pojęcie. Potrzebne są osoby, które muszą wiedzieć, dlaczego to się opłaca. Mówimy więc o rosnącym zapotrzebowaniu na obeznanych z technologiami finansistów czy dyrektorów produkcji, którzy potrafią znaleźć odpowiednie miejsce w procesie produkcyjnym na jego usprawnienie. Te aspekty, nieodłącznie związane z automatyzacją, w naszym kraju są nieadekwatne do trendów światowych. Problemem jest także mentalność części osób, które może nie do końca wiedzą, dlaczego wybrały daną specjalność i nie mają chęci do poszerzania swojej wiedzy – ocenił Jędrzej Kowalczyk.