W roku wyborczym nieśmiało odżywa dyskusja na temat utworzenia powszechnego samorządu przedsiębiorców. Pomysł ten, wzorowany na rozwiązaniach zachodnich, funkcjonuje i sprawdza się w wielu krajach, w Polsce jednak nie może się przebić. Mimo kilku projektów ustaw, a nawet deklaracji politycznych płynących z wszystkich stron sceny politycznej, nie udało się takiej organizacji powołać, a nawet rozpocząć zaawansowanych prac legislacyjnych, które doprowadziłyby do wypracowania optymalnego modelu samorządu dla ludzi biznesu. Okazuje się jednak, że największą przeszkodą w tym przedsięwzięciu nie jest wcale rząd czy parlament, ale sami zainteresowani. Część obecnych organizacji pracodawców jest sceptyczna wobec takich inicjatyw. Ich zarządy obawiają się utraty samodzielności, władzy i wpływów, która w demokratycznie wybieranym samorządzie musiałaby być dzielona z innymi. Stąd też wszystkie inicjatywy rozpadają się na etapie konsultacji, a bez zgody samych organizacji trudno forsować taki projekt. I chyba szkoda. W Polsce biznes skupia 2 miliony ludzi, to potężna siła, a odpowiednie struktury przedstawicielskie znacznie wzmacniałyby głos przedsiębiorców w dialogu z rządem, m.in. w kwestiach np. przedsięwzięć legislacyjnych, które dotyczą biznesu. W ostatnim czasie jako alternatywa dla powszechnego samorządu gospodarczego pojawiła się koncepcja rozwijania struktur samorządowych przedsiębiorców na szczeblu lokalnym, przy ścisłej współpracy z gminami i powiatami. Tak, aby oddolnie tworzyć strukturę, która za jakiś czas może być fundamentem dla powszechnego samorządu. Warto na ten temat dyskutować.

Zapraszam do lektury najnowszego numeru dodatku „Biznes: bezpieczna firma”.

Czytaj więcej

Marek Kłoczko: Powszechny samorząd przedsiębiorców: osiem razy TAK