– Gdy taki projekt uchwalany był na Węgrzech, Komisja Europejska czekała na zakończenie prac i dopiero po wejściu w życie prawa, ruszyła oficjalna procedura sprawdzająca. Z Polską nikt nie chce czekać tak długo, aby nie powtórzyć już tego błędu, dlatego interwencje ruszyły od razu – twierdzi nasze źródło w kręgach dyplomatycznych.
Z naszych informacji wynika, że zastrzeżenia KE dotyczą głównie ograniczania konkurencji na rynku oraz potencjalnego zastosowania nieuzasadnionej pomocy publicznej. Chodzi o skalę progresywną podatku oraz proponowane teraz wysokie wyłączenia, w efekcie czego mniej obciążone będą mniejsze firmy z kapitałem polskim, a bardziej te duże, zagraniczne.
- Trwa rozważanie wariantów tego podatku. W pracach nad projektem analizujemy propozycje i uwagi zgłoszone zarówno przez przedstawicieli branży handlowej, poszczególne resorty, a także Komisję Europejską. Celem jest stworzenie optymalnych rozwiązań zabezpieczających interesy budżetu państwa oraz przedsiębiorców – wyjaśnia biuro prasowe resortu finansów. Ministerstwo podkreśla, że nie prowadzi bezpośredniej korespondencji z Komisją Europejską w sprawie podatku detalicznego.
- Współpracujemy z UOKiK, który jest w stałym kontakcie z Komisją – wyjaśnia resort.
Po polskiej stronie panowało przekonanie, że interwencja Komisji nastąpi znacznie później. – Gdy w 2007 r. pracowano nad ustawą o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych mimo jednoznacznych ekspertyz stwierdzających jej niezgodność z prawem, została uchwalona i zaczęła obowiązywać. Uchylił ją dopiero Trybunał Konstytucyjny, a Komisja wtedy była ciągle w pierwszym etapie postępowania – mówi jeden z posłów PiS. – Teraz weszła do gry znacznie szybciej, co mocno wszystkich zaskoczyło, ale też skomplikowało prace – dodaje.