Włoski rząd zapowiedział, że jutro wybierze kupca. Do sprzedania jest 49 proc. akcji należących do państwa. Za kandydaturą Air France/KLM lobbował u premiera Włoch prezydent Francji Nicolas Sarkozy, za Włochami – organizacja pracodawców, – potężna Cofindustria.
Pracownicy Alitalii wolą Włochów, władze raczej Francuzów, bo ich oferta oprócz wsparcia politycznego wydaje się rozsądniejsza, tym bardziej że Air France ma już 2-procentowy udział w Alitalii, a linie kiedyś ze sobą blisko współpracowały. Od czasu gdy ta współpraca się skończyła, Alitalia zaczęła tracić po milion euro dziennie. Nie jest możliwe udzielenie Alitalii pomocy publicznej, ponieważ raz już ją otrzymała i nie zdołała przeprowadzić restrukturyzacji. Zasłynęła natomiast zdemoralizowaną załogą, która nie ma sobie w Europie równej, jeśli chodzi o strajki. Jak najszybciej musi również wymienićflotę składającą się z wysłużonych maszyn, wśród których znajdują się przestarzałe trzysilnikowe MDD.
We włoskim konsorcjum obok Air One są jeszcze dwa banki z USA – Goldman Sachs i Morgan Stanley, włoski Sanpaolo i japoński Nomura. Za tą propozycją przemawia też partnerstwo Lufthansy, która przyjęła Włochów do swojego programu lojalnościowego i ma wspólne rezerwacje na większości włoskich tras, które są silną stroną Air One. Carlo Toto, prezes Air One, zapewnia, że największa wartość jego propozycji to obietnica kupna 130 nowych samolotów – po 26 rocznie, mniejsze zwolnienia, niż zapowiada konkurent, oraz perspektywy stworzenia z przewoźnika czwartej co do wielkości linii lotniczej w Europie za Air France/KLM, Lufthansą i British Airways, a także wyjścia ze strat w roku 2009. Obiecuje też pozostawienie Alitalii na giełdzie, a pracownikom 3 proc, akcji.
Francuzi oferują wymianę całej floty (186 maszyn), wymianę akcji i 750 mln euro, ale i zwolnienie co najmniej 1700 pracowników. Dla obydwu chętnych najcenniejszym, co Alitalia posiada, są działki czasowe na lotniskach – rzymskim Fiumicino i mediolańskim Malpensa. Tyle że jeśli to Air One zostanie zaakceptowany jako kupujący, będzie musiał się pozbyć 20 procent z nich.
Włosi, którzy są jednym z najwięcej podróżujących narodów w Europie, są już zmęczeni agonią swojego przewoźnika i niemożnością sprzedania firmy od prawie roku.