Lotos rozpoczął w tym roku inwestycje za 5,6 mld zł, dzięki którym znacząco zwiększy moce gdańskiej rafinerii i produkcję paliwa. By zrealizować plany, musi pożyczyć w bankach w sumie ok. 3,9 mld zł. Prawie 30 proc. kosztów inwestycji wygospodaruje z własnych pieniędzy.

Dziś firma zawarła pierwszą z potrzebnych umów i otrzyma czteroletni kredyt o wartości 400 mln dolarów. Pieniądze pożyczą cztery banki – PKO BP (50 mln dol.), Pekao SA (120 mln dol.), Rabobank i BREBank (po 115 mln dol.). W zamian zapewniły sobie zastaw na majątku Lotosu.

Negocjacje tej umowy trwały kilka miesięcy, ale faktycznie gdańska firma zabiegała o kredytowanie swojego programu inwestycyjnego od kilku lat, od momentu ogłoszenia planów. Początkowo firma miała problemy ze zdobyciem pieniędzy, choć w inwestycje nawet chciał zaangażować się Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Dopiero dzięki programowi offsetowemu (związany z zakupem przez Polskę samolotów F16), który umożliwił sfinansowanie licencji na budowę instalacji, szanse na inwestycje wzrosły.

Tylko w przyszłym roku na wszystkie prace Lotos potrzebować będzie 2 mld zł.

Z prognozy na ten rok wynika, że grupa osiągnie 12,8 mld zł przychodów, a zysk wyniesie ponad 700 mln zł. Kurs akcji spółki wzrósł dziś o 1,45 proc. do 44,75 zł.