Winnych jest kilka przyczyn, w tym minikryzysy gospodarcze i polityczne, ale w takim samym stopniu błędna polityka rządów. To nieprawda, że winni są wyłącznie spekulanci finansowi.
Trzeba również zauważyć, że jak na razie wysokie ceny energii wcale nie powodują spadku popytu na ropę czy gaz. Tempo tego wzrostu było w roku 2007 minimalnie niższe niż w 2006. Jeśli natomiast przeanalizujemy obecną sytuację na rynku, widoczne są dwa trendy.
• Po pierwsze, że świat zaczął bardzo oszczędnie używać energii. Wskaźnik – liczba baryłek ekwiwalentu naftowego, niezbędna do wytworzenia 1000 dolarów w światowym PKB w roku 1970 – wynosił 2,2 baryłki, a dziś spadł do 1,3 baryłki.
• Po drugie – jak napisał w swojej strategii ExxonMobil, ponieważ ludzie na świecie żyją lepiej niż 30 lat temu, roczne zużycie ropy na głowę mieszkańca naszego globu wzrosło z 10 do 12,2 baryłek rocznie. Ten wzrost był i będzie znacznie większy w krajach szybko rozwijających się (niebędących członkami OBWE) niż w krajach rozwiniętych, które nauczyły się oszczędzać energię. W sytuacji, kiedy szacuje się wzrost liczby ludności na świecie z 6,6 mld w roku 2007 do 10,7 mld w roku 2012, oceniamy, że zapotrzebowanie na źródła energii będzie rosło nieproporcjonalnie szybko.
To właśnie jest powodem, dla którego na świecie powtarzane jest pytanie: jak to się mogło stać, że ceny ropy zaczęły rosnąć tak gwałtownie, kiedy tak naprawdę podstawy rynkowe wcale nie zmieniły się dramatycznie od ubiegłego roku? Odpowiedź brzmi: