- Przerywamy produkcję z powodu deficytu surowca - cytuje rzecznika koncernu Dmitrija Dołgowa agencja Reuters.

Chodzi o wprowadzoną przez ukraińskiego przesyłowego monopolistę Ukrtransnaft (spółka-córka Naftogazu) zmianę trasy dostaw ropy do rafinerii Łukoilu w Odessie. Dołgow wyjaśnił, że nowa trasa powoduje wzrost kosztów transportu rosyjskiej ropy na Ukrainie o 6 dol. za tonę. W piątek Naftogaz wydał komunikat wyjaśniający, że zmiana trasy jest zgodna z „narodowym interesem” i została spowodowana koniecznością przepompowania „lekkiej ropy” z portu w Odessie do największej ukraińskiej rafinerii Kriemenczuskiej. Dwa tankowce z ropą z Azerbejdżanu przypłyną na początku października i dla odbioru tego paliwa zmieniono trasę przesyłu.

Ukraińska rafineria dłuższy czas pracowała wykorzystując tylko część mocy, z powodu braku surowca. W 2007 r z konflikt akcjonariuszy, spowodował, że zakład został pozbawiony dostaw ropy rosyjskiej i bazował tylko na ukraińskiej, czasami mieszanej z niewielkimi ilościami ropy rosyjskiej czy irackiej.

Podczas gdy udziałowcy ukraińskiej rafinerii się kłócili, Łukoil w latach 2005-2008 wyremontował i zmodernizował należącą do koncernu starą odeską rafinerię, dzięki czemu stała się najnowocześniejsza na Ukrainie. W ciągu ośmiu miesięcy 2009 r rafineria zwiększyła przerób ropy do 1,44 mln t czyli o prawie jedną czwartą rok do roku. Jak podał Reuters Naftogaz oskarżył Łukoil o „przejście na język szantażu”, wyjaśniając, żę przez ostatnie dwa miesiące proponował Rosjanom, różne warianty dostaw surowca. Zakładały one obniżenie stawek za transport i krótsze terminy dostaw.

Ukraińskie rafinerie produkowały dotąd połowę potrzebnych na rynku paliw, ale w tym roku ich udział wzrósł do 60 proc., z powodu odmowy części dostawców sprzedawać paliwo krajowi o niestabilnej walucie.