Już nie Moskwa ani Kijów stanowią najsilniejszy magnes przyciągający na Wschód polskich inwestorów. Coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem staje się dla nich Białoruś. Choć w Polsce postrzegana jest głównie poprzez socjalistyczny kult prezydenta Aleksandra Łukaszenki, firmy znajdują na niej to, czego już brakuje w Rosji i na Ukrainie: stabilność polityczną, mniejszą korupcję, bardziej przyjazne biznesowi przepisy. I możliwość ekspansji na inne rynki.
[wyimek]530 firm z Polski działa już na Białorusi. Ich liczba z każdym rokiem się zwiększa[/wyimek]
Liczba polskich firm na Białorusi przekroczyła już pół tysiąca. I stale rośnie. – Szacujemy, że w tym roku przybędzie ok. 45 nowych inwestorów, więcej niż rok wcześniej – mówi radca polskiej ambasady w Mińsku Wiesław Pokładek. Zaznacza, że klimat dla zagranicznego biznesu, który jeszcze kilka lat temu całkowicie zależał od stosunków politycznych Mińska z poszczególnymi stolicami, systematycznie się poprawia.
Na razie przeważają inwestorzy z sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP). Najwięcej z nich reprezentuje branżę drzewną i handel – po 11 proc., niewiele mniej, 10 proc., produkcję żywności. Ten ostatni sektor za to najwięcej zainwestował. Według radcy Pokładka odpowiada za prawie jedną trzecią z łącznych nakładów polskich firm wycenianych w końcu ubiegłego roku na 280 mln dol. Ale znaczące sumy mieli także wyłożyć producenci mebli (na Białorusi działa m.in. meblowy gigant z Biłgoraja – Black Red White) oraz opakowań. Polskie inwestycje MŚP obejmują też branżę budowlaną i rolnictwo.
Ale do przekroczenia białoruskiej granicy już szykuje się dużo większy kapitał. Budowę elektrowni węglowej wartej nawet miliard euro zapowiedział Kulczyk Holding. Z kolei w jednej z sześciu wolnych stref ekonomicznych ma się ulokować jeden z największych polskich producentów drzwi – KMI Porta. Co prawda prezes spółki Jacek Sarnowski zastrzega, że firma z uwagi na sytuację rynkową jeszcze wstrzymuje się z ostateczną decyzją, ale przyznaje, że inwestycja otworzyłaby przed Portą nowe możliwości na Wschodzie. – Byłby to przyczółek do ekspansji na Rosję – tłumaczy.