Po trudnym dla rynku pracy pierwszym kwartale, kiedy to przedsiębiorcy zapowiedzieli zmniejszenie zatrudnienia o 24,7 tys. osób, perspektywa zwolnień grupowych wyraźnie osłabła. Z informacji zebranych przez „Rz” wynika, że w maju firmy zgłosiły do urzędów pracy plany cięć kadrowych wobec 3730 osób. To o 11 proc. mniej niż miesiąc wcześniej: w kwietniu plany zwolnień obejmowały bowiem 4192 pracowników. Przewidywane w maju grupowe redukcje zatrudnienia są także o ponad połowę niższe niż średnia miesięczna przypadająca na okres styczeń – marzec.
Czy to już trwały trend na rynku pracy? Niekoniecznie, bo wysokie statystyki z początku roku ciągnęły w górę pojedyncze firmy: Poczta Polska, PZU objęły planem zwolnień po kilka tysięcy osób z placówek na terenie całego kraju. Wcześniej duże cięcia zapowiadały banki. Bez uwzględniania takich firm molochów różnice byłyby dużo mniejsze.
Widać to na przykładzie poszczególnych województw.
W dziewięciu liczba planowanych zwolnień zgłoszonych do urzędów zatrudnienia w maju okazała się nawet wyższa niż w kwietniu. Tak było w przypadku: dolnośląskiego, lubelskiego, opolskiego, podlaskiego, podkarpackiego, pomorskiego, świętokrzyskiego, warmińsko-
-mazurskiego oraz wielkopolskiego. W części województw wielkość zapowiadanych zwolnień w jednym miesiącu rośnie, w kolejnym spada, po czym znowu rośnie. – To przypomina huśtawkę. Ale w sumie tendencja jest spadkowa. I na pewno sytuacja jest lepsza niż w ubiegłym roku – stwierdza Bernadetta Ignasiak z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu.