PKP Polskie Linie Kolejowe, spółka odpowiedzialna za budowę i utrzymanie torów, otrzymała w ramach rządowego programu „Infrastruktura i środowisko ok. 91 mln zł unijnych dotacji. Eksperci obawiają się, że może zabraknąć nam czasu na wykorzystanie wszystkich funduszy na budowę torów.
[ssrodtytul]Poniżej szacunków[/srodtytul]
– Mieliśmy nadzieję, że te płatności będą większe – przyznaje Patrycja Wolińska-Bartkiewicz, wiceminister infrastruktury odpowiedzialna za fundusze unijne. – Dopiero w tym roku mogliśmy składać wnioski o unijne wsparcie, wcześniej trwały dyskusje na temat sposobu wyliczania tzw. luki finansowej, od której zależy, o jakie środki możemy się ubiegać – wyjaśnia Zbigniew Szafrański, prezes PKP Polskie Linie Kolejowe.
W efekcie tegoroczne wydatki na nowe tory będą znacznie mniejsze, niż się spodziewano. W 2010 roku firmy pracujące dla PKP PLK miały wystawić faktury na łączną kwotę ok. 5,6 mld zł. – Wydamy od 2,7 do 3 mld zł – mówi Zbigniew Szafrański. – To wynika głównie z mniejszych, niż szacowaliśmy w kosztorysach, wartości kontraktów, które podpisujemy. Większość prac, które zaplanowaliśmy na ten rok, zostanie wykonana. Jednocześnie kilka zadań jest opóźnionych. Długo czekaliśmy np. na zgodę resortu finansów na podpisanie umowy na modernizację torów z Warszawy do Skierniewic czy na budowę Lokalnego Centrum Sterowania w Działdowie – wyjaśnia prezes Szafrański.
Najwięcej opóźnionych projektów jest na trasie z Warszawy do Gdyni. Powodem są kłopoty z uzyskaniem pozwoleń na budowę czy decyzji o zapewnieniu przez budżet wkładu własnego dla realizowanych inwestycji. – Dla wszystkich inwestycji kolejowych musimy uzyskać łącznie ok. tysiąca pozwoleń na budowę. To problem – przyznaje wiceminister infrastruktury.