Spór na rynku owoców

Eksporterzy jabłek do Rosji podzielili się na dwie grupy. Producenci z okolic Grójca wydali wojnę stowarzyszeniu z Lubelszczyzny

Publikacja: 26.01.2011 08:46

Spór na rynku owoców

Foto: Fotorzepa, Jacek Świerczyński Jac Jacek Świerczyński

Dwa bliźniaczo podobne w nazwie stowarzyszenia producentów owoców nie potrafią dogadać się w sprawie wspólnego eksportu do Rosji. Unia Owocowa, która używa także nazwy Stowarzyszenie Polskich Eksporterów Owoców i Warzyw, nie chce płacić 300 euro za certyfikat jaki wystawia Polskie Stowarzyszeniu Producentów Owoców i Warzyw z Lubelszczyzny. Ten właśnie certyfikat umożliwia „szybką ścieżkę” eksportu na rynek rosyjski.

Boom na eksport jabłek do Rosji rozpoczął się dwa lata temu. Polska nie ma co robić z nadprodukcją owoców a rynek rosyjski jest przyzwyczajony do smaku naszych jabłek. Handel urósł dziesięciokrotnie z 15 mln euro do ok. 150 mln euro.

- W poprzednich latach nasze owoce były eksportowane do Rosji przez inne kraje, takie jak Litwa, Łotwa, Estonia. Zobaczyliśmy, jak te państwa rozwiązały handel do Federacji Rosyjskiej, i postanowiliśmy zrobić u nas to samo – opowiada Dariusz Muszyński, prezes Polskiego Stowarzyszenie Producentów i Eksporterów Owoców i Warzyw.

W Kolonii Dobryń, małej miejscowości przy granicy z Białorusią, Muszyński z lokalnymi przedsiębiorcami założył stowarzyszenie. Przy współpracy polskich uczonych opracował program ochrony roślin, zatwierdzony przez rosyjską akademię nauk. Stowarzyszenie wyszkoliło w Federacji Rosyjskiej także własnych inspektorów i ostatecznie zyskało akceptację Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego – Rossielhoznadzoru. Rosjanie zaznaczają, że jest to projekt pilotażowy. - Współpracujemy z uczciwymi przedsiębiorcami, którzy muszą zaakceptować nasze zasady. Pobieramy za wysłanie partii towaru do Rosji opłatę 300 euro. Ale pieniądze te przeznaczamy na m.in. badania fitosanitarne, to nasz pracownik pobiera próbki, co daje nam gwarancję, że nie będzie przy tym oszustw – deklaruje Muszyński.

Stowarzyszenie z Lubelszczyzny nie dogadało się jednak z największymi eksporterami w kraju z regionu grójeckiego. Ci ostatni założyli własną organizację – Unię Owocową i głośno protestują przeciwko opłacie 300 euro.

To właśnie firmy z regionu Grójca mają teraz największe kłopoty w handlu z Rosją. Zostały one przyłapane na przekraczaniu norm dla pozostałości pestycydów w owocach. Ostatnie deszczowe lato sprawiło, że rolnicy więcej pryskali jabłka i w efekcie zostało w nich więcej substancji chemicznych.

- W ubiegłym roku eksport polskich owoców i warzyw do Rosji napotykał wiele utrudnień. Jednym z nich było m.in. w listopadzie 2010 zagrożenie wpisania 25 największych polskich eksporterów na tzw. czarną listę – pod zarzutem zaniedbań w kontroli bezpieczeństwa przewożonej żywności za wschodnią granicę. Pismo w tej sprawie przesłała Rossielchoznadzor. Dzięki interwencji Ministerstwu Rolnictwa na razie niebezpieczeństwo to zostało oddalone – poinformował na konferencji prasowej Jacek Skoneczny, prezes Unii Owocowej.

Jako rozwiązanie dla problemu pozostałości pestycydów w owocach zaproponowano w rozmowach polsko – rosyjskich częstsze kontrole. Miałyby one dotyczyć 25-tonowych „partii”, czyli praktycznie każdego TIR-a.

- To może wymusić na wielu przedsiębiorcach kupowanie nieakceptowanych przez polskie władze „prywatnych certyfikatów”, które w ubiegłym roku zaczęła wydawać zarejestrowana w Polsce organizacja – na podstawie porozumienia z Rossielchoznadzorem. Koszt jednego takiego certyfikatu określono na 300 euro od każdego wysłanego do Rosji Tira bez pewności, że cena ta nie wzrośnie kilkukrotnie, za co będzie musiał zapłacić producent który już w tej chwili jest często w złej sytuacji finansowej – oświadczyła Unia Owocowa.

Producenci wskazują jeszcze na jedną stronę odpowiedzialną za problemy w handlu z Rosją: instytucje wystawiające certyfikaty badań laboratoryjnych dla owoców i warzyw. To pracownicy Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa pobierają próbki owoców do badań. Próbki mogły zostać pobrane niewłaściwie, certyfikaty zaś często były wystawiane na zbyt duże partie towaru. Dlatego rosyjska służba odebrała akredytację dla siedmiu z 10 laboratoriów jakie wystawiały certyfikaty badań dla handlu z Rosją.

Eksportu żywności do Rosji jest ponownie jednym z głównych tematów trwających teraz w Berlinie targów Grune Woche. Zdaniem ministra rolnictwa Marka Sawickiego problemu w handlu z Rosją nie ma. Jest natomiast problem konkurencji i walki między producentami owoców.

Dwa bliźniaczo podobne w nazwie stowarzyszenia producentów owoców nie potrafią dogadać się w sprawie wspólnego eksportu do Rosji. Unia Owocowa, która używa także nazwy Stowarzyszenie Polskich Eksporterów Owoców i Warzyw, nie chce płacić 300 euro za certyfikat jaki wystawia Polskie Stowarzyszeniu Producentów Owoców i Warzyw z Lubelszczyzny. Ten właśnie certyfikat umożliwia „szybką ścieżkę” eksportu na rynek rosyjski.

Boom na eksport jabłek do Rosji rozpoczął się dwa lata temu. Polska nie ma co robić z nadprodukcją owoców a rynek rosyjski jest przyzwyczajony do smaku naszych jabłek. Handel urósł dziesięciokrotnie z 15 mln euro do ok. 150 mln euro.

Pozostało 84% artykułu
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji