- Jakoś sobie z tym poradzimy - przyznał dziś wicepremier Włodzimierz Siemaszko.
„Jakoś” musi wystarczyć na zagospodarowanie aż 4 mln ton ponadplanowej ropy. Skąd wziął się ten nadmiar? Otóż gdy Aleksandr Łukaszenko kłócił się z Rosją o niższe ceny, zawarł kontrakt z Wenezuelą na dostawy ponad 4 mln ton drogiej amerykańskiej ropy. Pod koniec roku Moskwa zgodził się częściowo obniżyć ceny, ale Mińsk musiał wziąć cały zamówiony wcześniej towar czyli 21,68 mln ton. Daje to w sumie 26 mln t w tym roku, a białoruskie rafinerie mogą przerobić maksymalnie 22 mln ton.
- Teraz myślimy, jaką tę całą ropę przerobić. Problem jest, ale będziemy się starć - cytuje wicepremiera Interfaks.
Nie wiadomo jeszcze czy Białoruś będzie miała dość pieniędzy, by za wenezuelską ropę zapłacić. Jest ona średnio dwa razy droższa od rosyjskiej, do tego transportowana ma być rurociągiem Odessa-Brody przez operatora ukraińskiego, co jeszcze zwiększa koszty. Tymczasem białoruska kasa świeci pustkami, brakuje dewiz, a kraj żyje ma kredyt. Długi zagraniczne sięgają 26 mld dol. (stan na 1.10.2010), z tego 10 mld dol. to dług państwa.