Wypadek w kopalni JSW

Do wypadku doszło w kopalni węgla kamiennego Krupiński w Suszcu. W wyniku zdarzenia poparzonych zostało 12 górników. W czasie akcji zaginęło dwóch ratowników

Publikacja: 05.05.2011 21:59

W kopalni do czwartku w nocy trwał strajk włoski polegający m.in. nas drobiazgowym przestrzeganiu pr

W kopalni do czwartku w nocy trwał strajk włoski polegający m.in. nas drobiazgowym przestrzeganiu procedur. Mimo to doszło do tragedii.

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Do wypadku doszło na poziomie 900 metrów pod ziemią o godzinie 19.48. W wyniku zdarzenia obrażenia odniosło dwunastu pracowników kopalni. Najciężej ranni kierowani są na oddział oparzeniowy szpitala w Siemianowicach. Z naszych informacji wynika, że skierowano tam już pięciu górników.

 

Rusza akcja ratunkowa

- Akcja ratunkowa trwa, nie jesteśmy w stanie powiedzieć jak długo jeszcze - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia Krupiński, w której w czwartek wieczorem doszło do zapłonu metanu.

- Na dole nadal jest pożar i duże stężenie tlenków węgla, co utrudnia akcję, w której bierze udział na zmianę dziesięć zastępów ratunkowych - mówi Jabłońska-Bajer.

W rejonie wypadku pracowało 32 górników, z których 20 wydostało się na powierzchnię o własnych siłach. Pozostała 12 była podzielona na dwie grupy. Pierwszą siedmioosobową udało się szybko odnaleźć i wydostać bezpiecznie na powierzchnie. Czwórkę z nich, która doznała najcięższych oparzeń, zostało przetransportowana na oddział oparzeń szpitala w Siemianowicach. Pozostali zostali rozwiezieni do pobliskich placówek w Jastrzębiu i Pszczynie. Stan wszystkich, lekarze określają jako nie zagrażający życiu.

Brakuje pięciu górników

Pod ziemią pozostało uwięzionych pięciu górników z którymi przez dłuższy czas nie było kontaktu. Ratownicy znali jednak ich położenie. 30 min po północy udało się do nich dotrzeć i ewakuować w bezpieczne miejsce.

Około godziny pierwszej rzeczniczka WUG poinformowała, że pierwszy z nich jest już na powierzchni a pozostali pod ziemią są bezpieczni. W tej chwili trwa akcja wydobywania ich na powierzchnie. Tam lekarze ocenioną ich stan zdrowia i podejmą decyzję do których szpitali zostaną oni skierowani. Na miejscy czeka już odpowiednia liczba karetek oraz skierowany został śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Sytuację komplikują jednak trudne warunki pod ziemią.

 

Ratownicy zaginęli

Sytuacja w kopalni Krupiński w piątek nad ranem pogorszyła się, choć koniec trwającej ok. 8 godzin akcji ratunkowej wydawał się bliski. Przed godz. 4 Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW poinformowała, że w akcji zaginęło dwóch ratowników próbujących pomóc wyjść na powierzchnię czterem uwięzionym górnikom.

- Nie mamy z nimi żadnego kontaktu - powiedziała rzeczniczka. Po chwili okazało się, że pozostali ratownicy (w akcji uczestniczy 10 zastępów) zostali wycofani z miejsca wypadku ze względu na ich własne bezpieczeństwo. Na razie czterej ranni górnicy musieli zostać na dole sami. Jednak jest z nimi kontakt. Mają też dopływ powietrza, bo rozcięli tzw. lutniociąg (rurę dostarczającą pracującym na dole świeże powietrze). Jednak z naszych informacji wynika, że warunku panujące na dole znacząco utrudniają prowadzenie dalszej akcji ratunkowej.

Tuż przed godziną 8 na teren kopalni przyjechał Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Nie chciał on jednak komentować wypadku. - Muszę się najpierw zorientować w sytuacji - powiedział dziennikarzom.

 

Górnicy: martwimy się o kolegów

Górnicy z kopalni Krupiński nie rozmawiają chętnie o wypadku. - Byłem w tym rejonie, ale nie chcę o tym mówić - powiedział nam jeden z nich. - Ja nie zjechałem, bo część nocnej zmiany nie została już wpuszczona do pracy - relacjonuje inny. Kolejny odmawia komentarza. Siedzi przed kopalnią, niedawno skończył pracę, ale czeka na informacje. - Ja byłem na dole, ale w innym rejonie, o wypadku dowiedziałem się dopiero, gdy wyjechałem ze zmiany. Tam w pracy nikt nas nie informował, ale byliśmy daleko od miejsca wypadku - mówi górnik ze zmiany z godz. 16.

Przed kopalnią pojawili się też byli pracownicy. - Jestem już na emeryturze, kilka lat temu w Boryni przeżyłem to, co oni teraz - opowiada starszy mężczyzna. W kopalni Borynia należącej do JSW w 2008 r. doszło do wybuchu metanu, zginęło wówczas sześciu górników.

Od początku roku do końca marca  doszło już w polskim górnictwie do 717 wypadków. W ich wyniku śmierć poniosło 12 osób a 6 odniosło ciężkie obrażenia. Co stało się w Krupińskim? Na razie przyczyny zapłonu metanu nie są znane. Sprawę jak zawsze w takich sytuacjach będzie badać Wyższy Urząd Górniczy.

Do wypadku doszło w momencie, gdy związkowcy z JSW i zarząd podpisywali pierwsze z serii porozumień przed giełdowym debiutem spółki wartej 12,5 mld zł, który planowany jest przez resort skarbu na 30 czerwca.

 

Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej