Wysokość kar za niestosowanie się do przepisów o e-mycie jest już znana. – Osoba, która nie uiści opłaty, zostanie ukarana 3 tys. zł kary – mówi Alvin Gajadhur, rzecznik prasowy Inspekcji Transportu Drogowego. – Za niepełne jej uiszczenie zapłacić trzeba będzie 1500 zł.

Niewiele osób wie, że ukarani mogą zostać nie tylko  właściciele ciężarówek czy autokarów, ale także samochodów osobowych. Pod warunkiem, że dopuszczalna masa całkowita ich pojazdu przekroczy 3,5 t. Zwykłe auto osobowe nie jest tak ciężkie, ale gdy dodamy do niego przyczepkę z łodzią czy np. końmi – może się okazać, że tę wartość przekracza. Warto się więc dokładnie wczytać w dane z dowodów rejestracyjnych. Podobnie jest, gdy ktoś wybiera się na urlop większym autem kempingowym.  Jeśli magiczna granica 3,5 tony została przekroczona, trzeba płacić. A wcześniej podpisać umowę i wydzierżawić (za 120 zł) małe pudełeczko VIABOX do naklejenia na szybie oraz wnieść kolejne 120 zł na poczet przyszłych opłat.

Jak będzie wyglądała kontrola e-myta, jeszcze ostatecznie nie wiadomo. Jest dopiero projekt rozporządzenia w tej sprawie. Resort infrastruktury twierdzi, że zdąży z jego wydaniem do 1 lipca, choć trwają jeszcze uzgodnienia z resortem finansów oraz z MSWiA. A supernowocześnie wyposażone auta mogące namierzyć unikających płacenia nawet podczas wyprzedzania na szosie  i 188 przeszkolonych inspektorów czeka w gotowości.