Celnicy, po raz pierwszy po wojnie wyposażeni w ostrą broń, kończą właśnie wart ponad 620 mln zł trzyletni program modernizacyjny.
Dzięki niemu powstanie sieć wzmocnionych ośrodków kontroli wzdłuż całej zewnętrznej granicy UE na Wschodzie. Po uruchomieniu gruntownie zmodernizowanej placówki w Białej Podlaskiej kończy się właśnie wyposażanie celnego centrum w Tomaszowie Lubelskim. Trwa budowa ośrodka w Zamościu i przygotowywanie opóźnionej już inwestycji w Przemyślu. Na przedsięwzięcia budowlane modernizacyjny program przewidywał 180 mln zł. Urządzono za te pieniądze także placówki wewnątrz kraju, m.in. w Częstochowie, Bielsku-Białej, Toruniu, Kielcach czy najnowszą, właśnie ukończoną, w Katowicach.
Inwestycje, informatyzacja, zakupy detektorów przemytu i porządki płacowe w 15-tys. administracji celnej będą kosztowały 626 mln zł, część funduszy to pieniądze europejskie. – Koncentrujemy się na uszczelnianiu wschodniej granicy i głównych zagrożeniach: przemycie papierosów, podróbek, a także zwalczaniu przestępczości na rynku towarów akcyzowych: alkoholu, paliw i nadzorowaniu hazardu – mówi Grzegorz Smogorzewski, wiceszef Służby Celnej w Ministerstwie Finansów.
To dlatego na zewnętrzną granicę UE przesunięto 120 kolejnych etatów. Ludzi wspiera technika. Administracja celna kupiła 19 potężnych, stacjonarnych i mobilnych skanerów rentgenowskich. To największa taka operacja w Europie. Będą instalowane w przejściach, mają kosztować ponad 125 mln zł i postawią zaporę przemytowi także na szlakach kolejowych (w Medyce i Hrubieszowie). Pierwsze, amerykańskie, mobilne urządzenia ZBVan mogą sprawdzić podejrzany ładunek pojazdu nawet na drodze czy parkingu.
Na Wschodzie już wszystkie przejścia otrzymały systemy elektronicznego zarządzania zorganizowane według ujednoliconych standardów. Automatyczne rejestrowanie tablic samochodowych (a na kolei – numerów i kodów kontenerów) i porównywanie ich online z bazami danych, także policji i Straży Granicznej, to już normalna procedura – mówi dyr. Smogorzewski.