Centrala EADS w Tuluzie, ale bez kredytu z Niemiec?

Dyrekcja EADS ocenia możliwość rezygnacji z kredytów rządu Niemiec po pogorszeniu się stosunków, gdy nowy szef EADS ogłosił zamiar przeniesienia centrali do Tuluzy

Publikacja: 05.03.2012 18:47

Tom Enders, nowy szef EADS

Tom Enders, nowy szef EADS

Foto: Bloomberg

Chcąc pozbyć się presji Berlina, który  domaga się lepszego przestrzegania niemieckich interesów w grupie, EADS i jego filia Airbus sprawdzają, czy mogą w przyszłości funkcjonować bez kredytów rozwojowych od rządu federalnego – podał „FAZ".

Berlin wyraził gotowość udzielenia wsparcia pracom  nad przyszłym samolotem dalekiego zasięgu A350 i przyznał kredyt miliarda euro na prace przy nim – przypomina dziennik. Połowę tej sumy już przekazano, ale Airbus mógłby odmówić przyjęcia reszty, bo dysponuje 11,4 miliardami  płynnych środków netto.

Reorganizacja grupy wojskowo-lotniczej EADS  zapowiedziana przez jej przyszłego szefa, Toma Endersa, wywołała wzrost temperatury po obu stronach Renu, bo Niemcy i Francuzi obwiali się, że na tym stracą.

Gdy Enders, który latem zajmie stanowisko, Louisa Gallois, ogłosił w lutym, że chce w Tuluzie skoncentrować kierownictwo grupy, rozsiane obecnie miedzy Paryżem, Monachium i Tuluzą, oznaki zaniepokojenia pojawiały się jedna za drugą.

Wysoki przedstawiciel  rządu federalnego,  koordynator sektora lotniczego w resorcie gospodarki, Peter Hintze skierował w tych dniach do Endersa pismo z wyrazami niepokoju o skupienie ośrodka władzy w Tuluzie. W piśmie tym uznał za nie do przyjęcia, by niemieckie zakłady Airbusa nie zostały wzmocnione i zażądał odwrócenia tej tendencji.

Tuluza – środkiem ciężkości

Tom Enders, obecnie prezes Airbusa, ogłosił swój zamiar na spotkaniu  w Madrycie  z wyższymi rangą przedstawicielami załogi. Uważa ze sprawę zasadniczą zbliżenie EADS z Airbusem, producentem samolotów  w Tuluzie, który przysparza  EADS większości zysków.

Plany Endersa będą sprawdzianem delikatnej kwestii równowagi  wpływów Niemiec i Francji w  EADS,  bo oba kraje mają w grupie po 22,5 proc.

Rząd Niemiec i władze w Bawarii chcą zapewnień, że rozwiązanie proponowane przez Endersa nie podważy znaczenia regionu Monachium ani całych Niemiec jako bazy produkcyjnej Airbusa czy innych interesów EADS np. w produkcji bojowych odrzutowców Eurofighter.

Szef urzędu premiera Bawarii, Thomas Kreuzer oświadczył, że koncentracja czołowych szefów w  Tuluzie może zaszkodzić narodowemu interesowi Niemiec. Jego land nie będzie tolerować osłabienia 5 ośrodków produkcyjnych EADS, o strategicznym znaczeniu dla regionu.  Zażądał też dodatkowych wyjaśnień.

Udzielił ich niemal natychmiast numer dwa w EADS, dyrektor generalny ds. strategii i stosunków międzynarodowych, Mawran Lahoud. – Nie ma żadnego transferu, niczego nie zamykamy, należy zachować spokój. Mamy przecież zakłady wszędzie w Europie, czy można wiec na chwilę zaprzeczyć, że największym z nich na świecie jest Tuluza? Nie! – stwierdził. – A gdy Tom Enders mówi: +moje biuro będzie w Tuluzie+, to w  niczym to nie zmienia organizacji firmy – dodał Lahoud.

Osoby znające temat twierdzą, że  Enders powiedział w Madrycie, iż chce uczynić  z Tuluzy środek ciężkości. Chce bowiem mieć do czynienia z normalną firmą, wolną od nacisków politycznych – co nie podoba mu się i mówi o tym głośno. Nie można tego osiągnąć,  gdy ośrodki operacyjne są w  Paryżu i Monachium, prawny w Amsterdamie, a centrala w  Tuluzie.

Proponowane przez niego zmiany będą dotyczyć małej liczby wyższych kierowników albo ludzi z administracji – od kilkudziesięciu do 200-300. Dla większości z 13 tys. zatrudnionych w regionach Paryża i Monachium nic się nie zmieni.

Zamiary Endersa wywołały też zaniepokojenie w Paryżu. Dla zachowania równowagi niemiecko-francuskiej Enders awansuje na miejsce Louisa Gallois. Jednocześnie odda stery w  Airbusie  Francuzowi, Fabrice Bregier.

Niektórzy urzędnicy w  stolicy Francji obawiają się, że przeprowadzka tego byłego komandosa do Tuluzy może spowodować zbytnią ingerencję w codzienną działalność  Bregiera. Innego zadania  są ludzie w Airbusie: to dobre dla firmy i dla  Bregiera. Enders od dawna mówił, że tak trzeba zrobić.

Awans Endersa na szefa EADS , choć oczywisty, opóźniał się, bo w  Paryżu obawiano się,  by kierownictwo  w EADS nie było zbyt niemieckie.  Kompromis osiągnięto, gdy b. prezes Europejskiego Banku Centralnego, Jean-Claude Trichet wszedł do rady dyrektorów.

Chcąc pozbyć się presji Berlina, który  domaga się lepszego przestrzegania niemieckich interesów w grupie, EADS i jego filia Airbus sprawdzają, czy mogą w przyszłości funkcjonować bez kredytów rozwojowych od rządu federalnego – podał „FAZ".

Berlin wyraził gotowość udzielenia wsparcia pracom  nad przyszłym samolotem dalekiego zasięgu A350 i przyznał kredyt miliarda euro na prace przy nim – przypomina dziennik. Połowę tej sumy już przekazano, ale Airbus mógłby odmówić przyjęcia reszty, bo dysponuje 11,4 miliardami  płynnych środków netto.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Biznes
Kłopoty producenta leku Ozempic. Prezes rezygnuje ze stanowiska
Biznes
Łączą się dwaj najwięksi operatorzy telewizji kablowej w USA
Biznes
Postulaty gospodarcze kandydatów na Prezydenta. Putin nie przyleciał do Turcji
Biznes
Brytyjski koncern Jaguar nie planuje produkcji samochodów w USA
Biznes
Tysiące dronów Macierewicza wreszcie dolecą. MON kupuje Warmate’y