Na zakończonych wczoraj w Londynie Igrzyskach XXX Olimpiady Wielka Brytania wywalczyła 65 medali, w tym 29 złotych. W tabeli medalowej Brytyjczycy uplasowali się na trzecim miejscu, ustępując miejsca jedynie Stanom Zjednoczonym i Chinom.

Ten wynik w dużej mierze zawdzięczają reorganizacji systemu dotacji dla poszczególnych dyscyplin olimpijskich, która została zapoczątkowana po sportowej klęsce w Atlancie w 1996 r., gdzie Brytyjczycy zdobyli zaledwie jeden złoty medal. Od tamtej pory zmianie uległy proporcje w ilości środków przeznaczanych na poszczególne dyscypliny, zgodnie z zasadą, że im większa szansa na sukces w danej z nich, tym większe środki przekazywane na przygotowania sportowców. Efekt? Podczas londyńskich igrzysk brytyjscy wioślarze, którzy mieli do dyspozycji rekordową kwotę 27 mln funtów, wywalczyli 9 medali, w tym 4 złote, zaś kolarze 12 (w tym aż 8 złotych).

Jak informuje BBC, przyjęta strategia okazała się na tyle skuteczna, że brytyjski rząd podjął decyzję o przedłużeniu funkcjonowania obecnego systemu finansowania sportu olimpijskiego do następnych igrzysk, które odbędą się w brazylijskim Rio de Janeiro w 2016 r. Pierwotnie pieniądze pochodzące z ministerstwa skarbu i Loterii Narodowej, które służą temu celowi, były zagwarantowane do 2014 r.

Jednocześnie Brytyjczycy nie zapominają o podstawie piramidy, z której wywodzą się profesjonalni sportowcy. W ubiegłym tygodniu premier David Cameron ogłosił, że na program rozwoju sportu w szkołach zostanie w ciągu następnych czterech lat przeznaczona gigantyczna kwota 1 mld funtów. W ramach nowej umowy z UK Sport, sportowcy otrzymujący państwowe dotacje będą proszeni o poświęcenie do pięciu dni rocznie na udział w kampaniach promujących sport na poziomie szkolnym.

Na brytyjskim systemie w dużej mierze był wzorowany polski projekt pod nazwą Klub Londyn 2012. Niestety, wyniki rodzimego przedsięwzięcia okazały się bardzo mizerne. Polscy sportowcy zdobyli zaledwie 10 medali, w tym 2 złote – najmniej od czasu igrzysk olimpijskich w Seulu w 1988 r.