Zakupy internetowe to kwintesencja nowoczesności, ale Polacy, przynajmniej jeśli chodzi o kwestię dokonania za nie zapłaty, są nadal bardzo konserwatywni i nieufni. Z danych systemu rozliczeniowego PayU wynika, że dziewięciu na dziesięciu badanych w ciągu ostatniego roku zapłaciło należność przelewem internetowym, ale 65 proc. skorzystało także z płatności za pobraniem, czyli kurierowi lub listonoszowi przy odbiorze przesyłki.
Ewentualnie można także samodzielnie odebrać paczkę w punkcie wyznaczonym przez sklep internetowy, w paczkomacie czy na poczcie, gdzie także zostanie uregulowana płatność.
Płatność za pobraniem obecnie oferuje 90 proc. sklepów internetowych, a popularność tego rozwiązania wśród konsumentów nie spada. Może to zmienić system przygotowany przez spółkę Blue Media pod nazwą e-pobranie.
Przełom na rynku
Choć nazwa kojarzy się z obecnie stosowanym rozwiązaniem, to jednak jest to zupełnie coś innego. Klient nadal najpierw kupuje towar, po czym – wybierając jako sposób płatności e-pobranie – od razu wysyła pieniądze, ale nie trafią one do sklepu, tylko znajdą się na koncie przejściowym u operatora systemu. Sklep otrzyma sygnał, że środki wpłynęły, i przygotuje przesyłkę dla klienta.
Jednak pieniądze trafią na jego konto dopiero wtedy, gdy klient już odbierze towar. Gdy dostawa zaczyna się bardzo opóźniać albo sklep nie reaguje na ponaglenia, wówczas pieniądze łatwo wracają do klienta bez konieczności domagania się zwrotu od handlowca.